niedziela, 3 października 2010

Sobota 1


Sobotę spędziliśmy intensywnie, bo zrobiliśmy sobie przyjemny wypad do stolicy.
Pierwszy punkt programu: Międzynarodowy Festiwal Modelarski.
Ziutek wrócił zachwycony, kupił brakujące numery swoich gazet oraz samolot i kalkomanię, narobił masę zdjęć. A potem siedział na parkingu na Młocinach i czytał, bo nie chciał iść z nami na punkt drugi.
Poniżej prezentuję trzy dioramy.


Wystawa była świetna, ale mało brakowało a przeleciałby mnie helikopter. W ostatnim momencie Ziutek krzyknął mi uwaga i złapał za ramię. Trzeba uważać na zdalnie sterowane modele latające...

Zapomniałam napisać w poprzednim poście, że w tym tygodniu zaczęłam angielski. Jako że nie jestem lingwistycznym orłem, to dużo czasu i emocji mi ten kurs pochłania. A co za tym idzie, mam mniej czasu na tworzenie. Druga niekorzystna wieść jest następująca: posiałam we własnym mieszkaniu czółenka do robienia frywolitek wraz
z bożonarodzeniowym wzorem;(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz