środa, 30 października 2013

wtorek, 29 października 2013

Piękny weekend

Ostatni weekend  spędziliśmy fantastycznie ładując akumulatory w dobrym towarzystwie i na łonie przyrody. Pojechaliśmy z Ziutkiem do znajomych na wieś, gdzie prawie wszystko jest swoje: warzywa, miód i jajka od szczęśliwych kur:) Zabraliśmy ze sobą kulki życia, galantynę (przepisy na moim drugim blogu tu i tu) oraz koncentrat bulionu warzywnego. Moje kulki robią furorę:)
Ugoszczono nas cudownymi smakołykami, które niebawem pokażę na blogu kulinarnym, tutaj tylko wspomnę, bo nie wypada milczeć, gdy ktoś takie rzeczy serwuje...
Objedzeni jak bąki poszliśmy spalać kalorie w lesie.
Dawno nie byłam w lesie. Nie lubię chodzić do lasu, bo te lasy koło nas to śmietniska. A tam... prawie idealnie czysto. Więcej było "pamiątek" pozwierzęcych niż ludzkich. Po drodze szukaliśmy grzybów i gadaliśmy, gadaliśmy...

Grzyby kryły się w trawie
Ziutka wciąnęło szukanie maślaków
Tajemnicza wyspa w lesie
Trawy chcą żyć nawet na piasku
Osobliwe grzyby
Czy to był łoś?

Po powrocie z lasu zjedliśmy kolację pod czujnym okiem Mikusi
A następnego dnia rzeźbiliśmy swe ciała pływając w powiatowym basenie:)
To był super weekend, wreszcie spędzony sensownie i bez wyrzutów sumienia.



sobota, 26 października 2013

Ambassada

Wybraliśmy się na nowy film Machulskiego Ambassada. Poza tym, że ma coś się dziać w ambasadzie niemieckiej i że komedia, to nie wiedzieliśmy o tym filmie nic. I dobrze, dzięki temu byliśmy zaskoczeni.
Już po obejrzeniu filmu przeczytałam wiele negatywnych opinii o nim.
Nie jestem znawcą kina, nie fascynują mnie bardzo ambitne filmy i trudne tematy (takie mam na co dzień).
Zatem jako zupełnie zwykły człowiek, prosty jak dębowe krzesło powiem, że film mnie urzekł i bardzo mi się podobał.
Urocza była pierwsza scena, gdzie Mela spławia natrętnego podrywacza, jak również ta ostatnia. I wiele innych także.
Bardzo żałuję, że w prawdziwym życiu nie można zrealizować tych pomysłów.
ze strony http://www.filmweb.pl

piątek, 25 października 2013

Na pożegnanie lata



Czy zrobiliście już wymianę letniej garderoby na zimową? Ja zrobiłam to w ostatni weekend. Było wielkie pranie, suszenie i składanie. I wreszcie przy tej okazji udało mi się zrobić sesje zdjęciową mojej ulubionej bluzki.
Mało w tym roku szyłam (prawie wcale), ale właśnie tę bluzeczkę udało mi się w lipcu uszyć dość szybko (weekend z przerwami na inne sprawy). Pisałam o tym tutaj

Model 116 z Burdy 4/2012 w rozmiarze 36.

Od razu jak zobaczyłam tę bluzkę wiedziałam, że to fason dla mnie i że muszę ją uszyć. Wykrój odrysowałam jeszcze w tamtym roku, ale na szycie przyszło sporo poczekać.
Szyło się dość przyjemnie. Pokusiłam się o szwy francuskie, czyli takie, w których nie widać brzegów tkaniny, doskonałe do cienkich materiałów. Trochę więcej czasu to zabiera, ale warto. Niestety przez te kilka ściegów więcej tylni szef nieznacznie się ściągną i nie umiałam tego naprawić. Trudno, nie jestem Bogiem, nie muszę być doskonała. A bluzka i tak jest super!
Szybko stała się moją ulubioną i była w noszeniu cały czas. Ale jakoś nie mogła załapać się na zdjęcia. Teraz przy okazji pakowania lata do kufrów i pojemników zmusiłam męża do zrobienia zdjęć.
A w ten weekend zamierzam wykończyć dwa ufoki – żakiet i sukienkę. Trzymajcie kciuki!

niedziela, 13 października 2013

Nikt nas nie odwiedza...

Tak mówił mój mąż jeszcze kilka tygodni temu. W końcu powiedział w dobrą godzinę i odwiedziny się sypnęły.
We wrześniu odwiedzili nas w jeden weekend mój najstarszy stryjeczny brat, mój stryjeczny brat prawie bliźniak (jesteśmy z tego samego miesiąca, razem chodziliśmy do szkoły) wraz z rodziną, w kolejny weekend siostra cioteczna z synem, a w później jeszcze mój brat rodzony i kolega Ziutka z rodziną. Oj działo się i gotowało:)
Poza tym wrzesień sprzyjał wypadom tu i tam, mobilizacji i realizacji dawnych planów:
Warszawa Muzeum Powstania Warszawskiego


Wrażeń nie da się opisać, tam trzeba być i zobaczyć.

Zupełnie innych wrażeń dostarczyła wizyta w Centrum Nauki Kopernik





Obowiązkowym punktem w Warszawie są Łazienki Królewskie oraz Stare Miasto



 



Zaliczyliśmy także Wilanów i obóz króla Jana III Sobieskiego







Nad nami latały balony i można było zajrzeć im do brzucha;)

Wrażenia zapiliśmy gorącą wedlowską czekoladą:)
W planach mamy teraz Częstochowę, ciekawe kto nas zmobilizuje do tego wyjazdu?





czwartek, 10 października 2013

Znów ta Nitka...

W piątek 27 września nasz weterynarz dr Darek dopisał Nitce do jej karty pacjenta kolejny epizod pożarcia linearnego ciała obcego.
Znów mieliśmy szczęście, wykryliśmy zagrożenie w porę i zdążyliśmy zanim ciało obce opóściło żołądek.
Kicia pięknie zwróciła to, co pożarła i szczęśliwi wróciliśmy do domu:)))