Ten blog założyłam, aby nie uciekło zupełnie to, co się dzieje wokół mnie i to, co robię. Ma być też podglądem mojego życia dla bliskich, którzy są daleko. Chcę zamieszczać to wszystko, co robię w wolnym czasie, dużo tego nie będzie, bo wolnego czasu mam mało. Dlatego też chcę zapisywać sobie te cenne chwile. Zapraszam
wtorek, 21 stycznia 2014
niedziela, 19 stycznia 2014
piątek, 17 stycznia 2014
Burda 2/2014
Aktualizacja:
Ziutek odebrał maszynę:) Szansę na szycie powróciły.
Przejrzeliśmy Burdę wspólnie i w większości modeli jesteśmy zgodni (grunt to wybrać faceta o podobnym guście;))
Oczywiście na pierwszym miejscu jest wyczekiwana przeze mnie sukienka
Ta bluzka mnie urzekła
Spodnie nęcą mnie mocno
Ziutkowi spodobały się punkowe spodnie
Żakiet o takim samym fasonie jak ten mój nieudany
A teraz mogę sobie zacząć marzyć, że szyję... bo pewnie nie uszyję nic, jak to się dzieje od czasu pojawienia się pana Dziewońskiego w moim życiu.
czwartek, 16 stycznia 2014
W drodze do doktora
Klapa:( po kolejnym wieczorze nieskutecznej regulacji maszyny, Łucznik został spakowany i pojechał do serwisu;(już za nim tęsknię.
środa, 15 stycznia 2014
Wspomnienie szalonego grudnia
Nie wiem, jak to się stało, ale grudzień przeleciał mi z
prędkością światła. Wszystko naraz tak przyspieszyło, że z wieloma sprawami
najzwyczajniej się nie wyrobiłam, choć zaczęłam wcześniej. Na przykład prezenty
były na ostatnią chwilę robione, był płacz i lament bo maszyna przepuszczała
ścieg, bo podwójną igłę złamałam. Po wielu bojach i z pomocą męża jakoś udało
się wyprodukować czapki, które dostali tata, brat i mąż. Jak złapię któregoś do pozowania, to pokażę co mi wyszło. Na razie mogę
tylko napisać, że kilku osobom czapki się spodobały.
A miałam taki dobry start. Już w pierwszy weekend powstała broszka, naszyjnik i kolczyki, a potem zakręciło mnie;) Czego dowód w dalszej części posta.
Byłam też u fryzjerki, kto mnie zna, wie jak tego nie cierpię. Na koniec wizyty poprosiłam o koronę, a wyszedł... ślimak.
Zdarza się tak, że szefowie działów/prezesi/dyrektorzy mają
jakieś fajne wyjazdy służbowe. I czasem zdarza się, że nie mogą/nie chcą pojechać
i ktoś z pracowników jedzie w imieniu firmy. W tym roku trzy razy mi się
trafiła ta łaska:)
Raz w październiku, gdy byłam w Ogrodzieńcu i przy okazji zahaczyłam o pustynię
błędowską (tutaj i tutaj) i dwa razy w grudniu. W grudniu raz było fajnie, a raz
średnio. Ten fajny raz dotyczył głównie hotelu, w którym miałam szczęście
nocować: hotel Hilton w Łodzi z basenem, sauną i spa na 10. piętrze!
Pływanie i patrzenie w dół na ulice, na samochody daje niesamowite
wrażenie! Także sauna była w tym hotelu niezła, szkoda, że miałam tak mało
czasu dosłownie pół godzinki przed śniadaniem, ale dobre i to:) Poza tym mają w tym hotelu pyszne jedzenie i nawet osoba na diecie znajdzie coś w ofercie śniadaniowej.
Ten grudniowy pęd był pewnie spowodowany tym, że na początku
grudnia jeździłam gokartem… ale to nie było przyjemne...
Poza tym byliśmy z Ziutkiem w kinie na „Papuszy” – ale o
filmie to innym razem napiszę.
wtorek, 7 stycznia 2014
"Mikołaju, Mikołaju...
... siedzisz sobie w ciepłym kraju, a tu u nas zawierucha, każde dziecko ciebie szuka."
Zawieruchy nie było, bo była na Wielkanoc, a Mikołaj nie był w ciepłym kraju, tylko w Polsce i w tym roku kilka prezentów wykonał własnoręcznie.
Zacznijmy o tego, co lubią panie - od błyskotek.
Mama dostała sutaszowe kolczyki. Małe i lekkie, takie do codziennego noszenia.
Kolczyki te to kolejna wersja kolczyków, które kilka lat temu zrobiłam (tutaj) Pierwsze były niebieskie z perłami, drugie zielone szklano-perłowe. Zmieniłam sposób mocowania zawieszki - są wygodniejsze. Ten wzór jest bardzo przyjemny i wygodny w noszeniu. Chciałabym zrobić sobie kilka wersji kolorystycznych. Ciekawe kiedy to mi się uda?
Zawieruchy nie było, bo była na Wielkanoc, a Mikołaj nie był w ciepłym kraju, tylko w Polsce i w tym roku kilka prezentów wykonał własnoręcznie.
Zacznijmy o tego, co lubią panie - od błyskotek.
Mama dostała sutaszowe kolczyki. Małe i lekkie, takie do codziennego noszenia.
Kolczyki te to kolejna wersja kolczyków, które kilka lat temu zrobiłam (tutaj) Pierwsze były niebieskie z perłami, drugie zielone szklano-perłowe. Zmieniłam sposób mocowania zawieszki - są wygodniejsze. Ten wzór jest bardzo przyjemny i wygodny w noszeniu. Chciałabym zrobić sobie kilka wersji kolorystycznych. Ciekawe kiedy to mi się uda?
piątek, 3 stycznia 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)