piątek, 20 lutego 2015

Ostatnie takie...



W tym tygodniu wreszcie udało mi się wynieść pudło z bożonarodzeniowymi dekoracjami. Jakoś tak nie po drodze mi była piwnica;)
Pora zamknąć świąteczne tematy i rozliczyć się ze Świętami, które były dla  mnie czasem wielce radosnym, wręcz beztroskim i które zamknęły bezpowrotnie taki etap życia.
Tutaj w ramach wyzwania grudniowego, w którym brałam udział, pisałam, co chciałabym dostać pod choinkę i sporo z tej listy dostałam.
Pistacje (dużo pistacji!)
sezamki
obrus na stół
futerał do Samsunga Galaxy S II (taki zamykany na klapkę)
olejek lawendowy i różany (taki do masażu i do kominków do aromatoterapii)
malutki (malutki!) kominek do aromaterapii w neutralnym kolorze
puder prasowany INGLOT nr 14
Poza tym dostałam czekolady, świeczkę z motywem świątecznym, dekorację świąteczną na drzwi, ozdobne chusteczki, kapcie, ciepłą piżamę.
Z mężem podarowaliśmy sobie patelnię grillową oraz aparat cyfrowy, bo nasz stary Nikon już się wyeksploatował.
To były świetne święta i szkoda, że tak szybko ich nastrój prysł.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Czynny żal

Czasem tak jest, że człowiek sobie coś wbije do głowy nie wiadomo skąd i jest ślepy i głuchy na wszystko inne.
Tak mi się trafiło po nabyciu prawa użytkowania naszej działki w ROD. Nie wiem skąd mi się wzięło, że na zapłacenie podatku od czynności cywilno-prawnych (czyli nabycie nasadzeń i naniesień na działce) mam miesiąc. Na zapłacenie takiego podatku są tylko dwa tygodnie! Tak samo jak na przykład przy kupnie samochodu, ale sprawy samochodowe załatwia mąż i jakoś o tym nigdy nie rozmawialiśmy.
Ocknęłam się, gdy wypełniałam pit i wreszcie zaćma zeszła mi z oczu, ocknęłam się już po terminie. Ogarnęło mnie przerażenie: jestem przestępcą podatkowym! Teraz pewnie dowalą mi karę, zamkną w więzieniu i koniec, nie pocieszę się działką.
Zadzwoniłam do księgowej, która rozlicza nasze pity roczne i wyjaśniła mi, że jest coś takiego jak czynny żal, który składa się w urzędzie skarbowym.
Mąż strasznie się śmiał, gdy usłyszał, że piszę czynny żal. Myślał, że sobie z niego żartuję. Według Wikipedii czynny żal to "zachowanie sprawcy przestępstwa polegające na dobrowolnym zaniechaniu jego dokonywania lub zapobieżeniu zamierzonemu skutkowi przestępczemu już w trakcie realizowania przestępstwa, co według ustaw karnych w wielu wypadkach pozwala na złagodzenie mu kary lub wręcz na całkowite uniknięcie przez niego odpowiedzialności karnej."
Piszą krótko: czynny żal to przyznanie się do winy i prośba o nienakładanie lub zmniejszenie kary.
A oto mój czynny żal, może komuś się przyda:)

Zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia skarbowego (czynny żal)
Na podstawie art. 16 § kodeksu karnego skarbowego zawiadamiam Naczelnika Urzędu Skarbowego w .... o popełnieniu przez nas wykroczenia skarbowego polegającego na niezłożeniu w wymaganym terminie deklaracji w sprawie podatku od czynności cywilnoprawnych za przeniesienie praw do działki w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym i prawa własności do urządzeń, obiektów i nasadzeń.
Zwracamy się z uprzejmą prośbą o niewymierzanie kary. Przyczyną niezłożenia powyższej informacji nie było czyjekolwiek działanie umyślne lecz wyłącznie niedopatrzenie. Obowiązek ten dopełniamy wraz ze złożeniem niniejszego zawiadomienia.
Ponadto informujemy, że przy popełnieniu ww. czynu nie współdziałaliśmy z jakąkolwiek osobą trzecią.

W Urzędzie Skarbowym trafiliśmy na bardzo miłych urzędników, okazało się, że nie musimy płacić ani odsetek ani kary. Uff! Nie jestem już przestępcą podatkowym.
To nasze ostatnie zdjęcia z działki:

Święto Trzech Króli świętowaliśmy na działce. Było super!

sobota, 14 lutego 2015

Wspomnienia z piątku 13.

Nie jestem osobą przesądną, o czym świadczyć mogą choćby moje dwie czarne kocice. Zatem z wczorajszych zdarzeń mogę tylko się pośmiać.
Trzynastego w piątek w przedpokoju przywitała mnie kocia kupa, pięknie  roztarta po podłodze. O! Tego jeszcze nie było! Któraś kotka miała problem, bo nie zdążyła do kuwety. Biedne stworzenie.
Po skrobaniu podłogi i szybkim wybiegnięciu z domu, okazało się, że skrobać muszę też szyby w samochodzie. W nocy była mgła i pięknie  zamarzła na moim autku. Zapomniałam szalika i trochę zmarzłam, ale nie miałam już czasu wracać na górę.
W tym popłochu tak wyjeżdżałam z parkingu, że trzepnęłam zderzakiem w trzepak. Spodziewałam się, że kiedyś nie wyrobię i trafię. Tyle lat się udawało i tym razem nie.
Na szczęście to był koniec atrakcji i mimo wszystko uważam, że to był dobry dzień i wcale nie pechowy:)

Update: dorzucam fotkę autka, zderzak jakimś cudem sam się odprostował a było spore wgięcie. Została tylko rysa w kolorze trzepaka.

czwartek, 5 lutego 2015

Symulator wschodu Słońca

Dziś na Mazowszu Słońce wstało o 7:12, a zajdzie o 16:26. Dzień trwa 9 godz. 14 min i jest krótszy od najdłuższego o 7 godz. i 32 min oraz dłuższy od najkrótszego o 1 godz. i 31 min.
Dni stają się dłuższe, ptaki już to wyczuły i intensywniej świergolą, jednak gdy wstaję wciąż jest ciemno. Poranne ciemności są dla mnie trudne to przetrwania, o ile wczesny wieczór mi nie przeszkadza, tak późny poranek owszem. Wstawanie w ciemnościach jest dla mnie dosłownie bolesne. Dzwoniący budzik wyrywa mnie ze snu - jeden ból, bo oczywiście jeszcze chętnie bym pospała, włączam lampkę i tu pojawia się drugi ból - oczu. Nagle wyrwane ze snu i ciemności, porażone sztucznym światłem oczy bolą. Po kilku takich porankach są opuchnięte i utrudniają pracę przy monitorze. Jak tu przetrwać do wiosny?
Rozwiązanie podsunęła mi mama. Była u mnie kilka dni w październiku i wstawała pół godziny przede mną. Gdy się budziłam docierało do mnie delikatne światło z łazienki lub z przedpokoju i okazało się, że oczy bolą mniej, bo już przez powieki trochę światła do nich dotarło. I tu przypomniała mi się moja koleżanka ze studiów Ola, która kilka lat temu w prezencie ślubnym dostała od znajomego z zagranicy
budzik z lampką. Wtedy traktowałam to jako bajerancki gadżet, a nie jak coś praktycznego i potrzebnego. Jak coś takiego jest na Zachodzie, to już powinno być i na Allegro:) Tego samego dnia, gdy to pomyślałam, wygooglowałam temat i znalazłam kilka budzików świetlnych. Ceny były różne, wybrałam jednak najtańszy, bo nie wiedziałam czy na mnie zadziała i nie chciałam wydawać kilkuset złotych na coś, co się nie sprawdzi. Wybrałam budzik świetlny BEURER WL 32 za 122,99.

Pod koniec października miałam już budzik w domu. To mała zgrabna kulka. Jak to działa? Zanim zadzwoni alarm lampka budzika stopniowo się rozjaśnia i budzimy się już w świetle - funkcja ta nazywa się symulacją wschodu słońca. Można ją ustawić na 15 lub 30 minut przed dzwonieniem. Mi wystarcza 15 minut. Poza tym można wybrać pomiędzy radiem i sygnałem budzika (nie umiem ustawić radia). Wady: lampka mogłaby być trochę większa i trochę mało funkcjonalne jest ustawianie zegara i budzika - dwa klawisze: do przodu i do tyłu. Przyzwyczajona jestem do innych rozwiązań, ale to jest w sumie drobiazg, bo budzik świetlny sprawdził się i jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. Jeśli jeszcze kiedyś będę kupować taki budzik, to od razu kupię większy i droższy.
Dziś, 4 lutego, urodzili się Mikołaj Rej, Tadeusz Kościuszko oraz mój mąż:) Najlepszego Mój Drogi!