"We Włoszech najlepiej żyje się w Bolzano w Górnej Adydze, czyli na północy; najgorzej zaś na południu w Tarencie. 23. edycja rankingu włoskich prowincji dziennika przemysłowców "Il Sole-24 Ore" potwierdziła raz jeszcze stereotyp o zamożnej północy tego kraju i biednym, zacofanym południu.
Bolzano już po raz czwarty plasuje się na pierwszej pozycji: tak było w 1995 oraz w 2001 i w 2010 roku. Stolica Górnej Adygi, gdzie większość mieszkańców mówi po niemiecku, przoduje w kilku dziedzinach, poczynając od bezrobocia. Wynosi ono tam niewiele ponad trzy procent, podczas, gdy średnia krajowa jest trzykrotnie wyższa."
Źródło: http://www.money.pl/archiwum/wiadomosci_agencyjne/iar/artykul/we;wloszech;najlepiej;zyje;sie;w;bolzano,73,0,1204041.html
W Bolzano/Bozen nie tylko żuje się najlepiej, już sama wizyta w tym mieście napełnia człowieka spokojem i radością. Ponadto przywraca siły i zdrowie, o czym mogłam się przekonać w połowie listopada na własnej skórze.
Jest tam wszystko co najlepsze z Austrii (ładny niemiecki, porządek) i z Włoch (pyszne jedzenie, serdeczność włoska).
Może listopad to nie jest najlepsza pora na robienie zdjęć, cóż światła mało, ale ku pamięci wrzucam kilka fotek.
Z całego serca polecam to miasto (ja zamierzam tam wrócić).
A jak do Bolzano/Bozen trafiłam i jakie przygody miałam po drodze, to już będzie następnym razem.
Ten blog założyłam, aby nie uciekło zupełnie to, co się dzieje wokół mnie i to, co robię. Ma być też podglądem mojego życia dla bliskich, którzy są daleko. Chcę zamieszczać to wszystko, co robię w wolnym czasie, dużo tego nie będzie, bo wolnego czasu mam mało. Dlatego też chcę zapisywać sobie te cenne chwile. Zapraszam
środa, 28 listopada 2012
poniedziałek, 26 listopada 2012
Po turecku
Nie kawa i nie siad, a skarpetki.
W książce Leny Fuchs "Skarpety na drutach" wyczytałam, że panie w Turcji robienie skarpet zaczynają od czubka stopy. Próbowałam już raz to zrobić, na samym początku mojej skarpetkowej przygody, ale już na starcie poległam.
Teraz, gdy już 4 pary skarpet mam za sobą, postanowiłam wrócić do tureckiego sposobu.
I oto pierwszy czubek za mną. Teraz czeka mnie nowe wyzwanie: pięta, zupełnie inna niż robiłam do tej pory…
W książce Leny Fuchs "Skarpety na drutach" wyczytałam, że panie w Turcji robienie skarpet zaczynają od czubka stopy. Próbowałam już raz to zrobić, na samym początku mojej skarpetkowej przygody, ale już na starcie poległam.
Teraz, gdy już 4 pary skarpet mam za sobą, postanowiłam wrócić do tureckiego sposobu.
I oto pierwszy czubek za mną. Teraz czeka mnie nowe wyzwanie: pięta, zupełnie inna niż robiłam do tej pory…
wtorek, 20 listopada 2012
Jestem w Burdzie!
Ostatni numer mojej prenumeraty bardzo mile mnie zaskoczył.
W galerii wśród dwunastu zdjęć jest i moje. To wspaniała niespodzianka, która bardzo poprawiła mi humor:))) Koniec świata może już być, jestem w Burdzie;)
Na zdjęciu podpisane jest, że bluzka jest z Burdy, a tak naprawdę to i spódnica.
Widać mnie tam niewiele, ale to nic i tak się cieszę:)
Moja prenumerata dobiegła końca, dostałam już list z wydawnictwa z zachętą do jej kontynuacji i nawet listonosz mnie zachęca do prenumeraty pocztowej (to nie jest to samo), a ja nie wiem co zrobić...
Ostatnio w pracy mam tak, że nie mam czasu na szycie. Czy jest zatem sens zamawiać prenumeratę i denerwować się jak pojawi się jakiś fajny wykrój, a ja nie będę mogła go uszyć?
Kilka ostatnich numerów Burdy mnie nie zachwyciło, a grudzień i owszem i nie dlatego, że jest moje zdjęcie. Podoba mi się kilka sukienek...
Trudna sprawa...
W galerii wśród dwunastu zdjęć jest i moje. To wspaniała niespodzianka, która bardzo poprawiła mi humor:))) Koniec świata może już być, jestem w Burdzie;)
Na zdjęciu podpisane jest, że bluzka jest z Burdy, a tak naprawdę to i spódnica.
Widać mnie tam niewiele, ale to nic i tak się cieszę:)
Moja prenumerata dobiegła końca, dostałam już list z wydawnictwa z zachętą do jej kontynuacji i nawet listonosz mnie zachęca do prenumeraty pocztowej (to nie jest to samo), a ja nie wiem co zrobić...
Ostatnio w pracy mam tak, że nie mam czasu na szycie. Czy jest zatem sens zamawiać prenumeratę i denerwować się jak pojawi się jakiś fajny wykrój, a ja nie będę mogła go uszyć?
Kilka ostatnich numerów Burdy mnie nie zachwyciło, a grudzień i owszem i nie dlatego, że jest moje zdjęcie. Podoba mi się kilka sukienek...
Trudna sprawa...
Subskrybuj:
Posty (Atom)