środa, 29 kwietnia 2015

Zygmunt, św. Anna i smakołyki

Wreszcie miałam miłą niedzielę. Najpierw nauka, potem kilka chwil na Starówce i deser marzeń na przyjęciu urodzinowym: karmelizowane gruszki z sosem malinowym i lodami (było też chili con carne i sernik z ajerkoniakiem).
Warto utrwalić takie wspomnienia.

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Szydełkowy prezent

W niedzielę skończyłam szydełkowe serwetki, które były prezentem dla kolegi. Tak, dobrze czytasz dla kolegi, nie dla koleżanki.  Dość nietypowy prezent dla osobnika płci męskiej, prawda? Po co mężczyźnie szydełkowe serwetki? Czy ozdobi nimi swoje biurko lub sypialnię?
W prawym górnym rogu pojedynczy frywolitkowy kwiatek


Nie, serwetki trafią do kuchni i wcale nie będą leżeć i się kurzyć. Te serwetki mają aktywnie uczestniczyć w produkcji ciastek u miłośnika słodkości i wypieków.
Gdy zobaczyłam tego posta na blogu Twoje DIY by Kasia Ogórek i poniższe zdjęcie wiedziałam już komu zrobię taki prezent.

Fot. znalezione przez www.twojediy.pl na BuzzFeed.com

Tylko obdarowany stwierdził, że serwetki są tak ładne, że mu żal maczać je w cieście... Może się przełamie? 

piątek, 24 kwietnia 2015

Berlin 2015

Tak się jakoś składa, że raz do roku jestem w Berlinie. I tak od 10 lat. Gdy tam jestem staram się zawitać do restauracji Maharaja na Gotzstrasse. To tutaj poznałam smak kuchni indyjskiej i do dziś jestem jej fanem. A ta restauracja jest chyba najpyszniejsza ze wszystkich "hindusów" (tak nazywamy restauracje indyjskie) jakie przez te 10 lat odwiedziłam.
Jednego roku, gdy byłam w tej restauracji, kupiłam nawet danie na wynos i wiozłam je mężowi do Polski. Nie muszę dodawać, jak bardzo się ucieszył.
Tym razem zamówiłam dwa dania pakorę i sojabaelschen (kulki sojowe) w sosie curry. Pakora wyśmienita, drugie danie też, choć same kulki mnie nie zachwyciły. Nie były złe, ale to nie mój gust. Za to indyjski ser, który też był w tym sosie, był wyśmienity.


A tu zdjęcia z poprzedniego roku - zabrałam tam mojego kolegę, któremu też smakowało.

W tym roku zatrzymałam się w hotelu Instrcity przy dworcu wschodnim. Całkiem przyjemny hotel, pokoje czyste dobrze wyposażone, śniadanie bogate - nawet osoby na diecie bezglutenowej znalazłyby coś dla siebie. Zaletą tego hotelu jest bilet komunikacji publicznej w cenie noclegu. Można jeździć po Berlinie i jeździć, a nawet na trasie do Poczdamu bilet jest ważny i można pojechać na spacer do parku Sanssouci.
Jednego tylko nie zrozumiałam - po co w łazience hotelowej minutnik? Może ktoś wie?

czwartek, 23 kwietnia 2015

A wiosna przyszła pieszo...

W Warszawie na Mokotowie kwitną magnolie. Chwila relaksu i robienie zdjęć przypłacone ucieczką pociągu.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Łowy

Po serii jesiennych sterylizacji kotów, które przybłąkały się do biura, została nam kotka matka do złapania. W październiku dwa razy była w klatce-łapce, zjadła przynętę i... wyszła. W czwartek wróciliśmy do łapania z nową klatką, którą pani Kociara wypożyczyła z gminy.
Pani Kociara to osoba, która poświęca swój czas, energię i pieniądze na zapobieganie biedzie kotów miejskich i ratowanie tych, które w biedę popadły. Dzięki niej wstąpiła w nas nową nadzieja, że mamę da się złapać.
Dziś Pani Kociara przyniosła wątróbkę i polędwicę wołową, bo na rybę kotka nie reagowała. I udało się! Kicia jest już w klinice.
Do kliniki trafiła też Dzikuska, która przybłakała się do moich rodziców. Pogryzła kartonowy kontener i prawie uciekła po drodze.
I tym sposobem uratowałyśmy 200 kotów, bo sterylizując jednego ratuje się sto przed biedą.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Warzywnik

Jestem w lesie z działką, ale może uda się zrealizować mój plan wysiewu? To nasiona warzyw, które czekają na swój moment.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Paternoster im Betrieb

Gdy byłam pod koniec stycznia w Berlinie zobaczyłam wreszcie cud techniki, którym straszyli mnie koledzy z pracy - windę Paternoster.
Winda Paternoster to dźwig okrężny składający się z otwartych kabin, które są cały czas w ruchu. Z prawej strony kabiny jadą do góry, z lewej do dołu bez zatrzymywania. Do takiej windy należy wskoczyć, gdy podjeżdża kabina i wyskoczyć, gdy dojeżdża się do właściwego piętra.
Podobno nazwa Paternoster (Ojcze Nasz) powstała bo ciąg kabin przypomina sznur modlitewny, ale ja uważam, że dlatego, iż trzeba odmawiać modlitwę, aby dobrze wsiąść i wysiąść.
W Polsce też są jeszcze takie relikty przeszłości, ponoć w Gliwicach i we Wrocławiu. Czy ktoś widział coś podobnego?

Zdjęcia wyszły mi słabo, bo winda była stale w ruchu, a komórka nie ma szybkiej migawki.

piątek, 10 kwietnia 2015

Powrót do przeszłości

Ponad 20 lat nie widziałam tej rośliny w handlu i gdy trafiłam dziś na nią w Obi musiałam, zwyczajnie musiałam ją kupić. Dawno, dawno temu rosła w moim pokoju w rodzinnym domu. Wtedy nazywała się Scindapsus pictus a teraz Epipremnum pictus. Ma lekko mechate ciemnozielone liście w srebrzyste centki i jest piękna!
Na drugim planie azalia do towarzystwa mojemu rododendronowi z działki.
To jedyne żywe rośliny, które dziś kupiłam, reszta to nasiona i kłącza. Oczywiście w koszyku znalazły się też nawozy i akcesoria, np. widły amerykańskie:)
Jutro po szkole ruszam do boju!

czwartek, 9 kwietnia 2015

Wiosna w "Rodos"

Dnia przybyło już na tyle, że po pracy jeszcze mogę coś zrobić na zewnątrz i wczoraj wybrałam się na działkę na pierwsze wiosenne porządki na grządkach. Trochę smutno mi było, że jestem tam sama, ale c'est la vie, jak mówią francuzi, wzięłam sektor, grabie, łopatę i wciągnęłam rękawice. Jeszcze sporo pracy przede mną i masa sadzenia i siania.
Działka to nie tylko praca to też przyjemności i atrakcje. Za każdym
razem odkrywam nowe rośliny, które mamy po poprzednikach. Zakwitł pierwszy tulipan sadzony przez mojego męża - moje choć wcześniej sadzone jeszcze mają daleko do kwitnienia.
W sobotę planuję zakupy ogrodnicze. Portfelu trzymaj się mocno ;)

środa, 8 kwietnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie

Znów z miłą chęcią biorę udział w wyzwaniu Maknety

Wciąż czytam "Bóg nigdy nie mruga" R. Brett i dziergam ten sam model serwetki.
Książka prosta i ujmująca, warto do niej sęgnąć. To taki optymistyczny niemęczący zastrzyk.
Serwetkę skończyłam w piątek i trafiła do koszyczka ze święconką. W tym tygodniu zaczęłam ten model ponownie. Jednak pomyliłam się i muszę spruć:(


poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Obiecanki cacanki

...a głupiemu radość z nowej tkaniny. Miałam nie kupować nowych materiałów - miałam. Obiecywałam sobie, że przejeżdżając przez Giżycko nie wstąpię do sklepu z tkaninami, który na pokuszenie jest przy głównej ulicy w samym środku miasta - obiecywałam. No ale skoro już byłam w tym mieście to chciałam choć okiem rzucić, co mają ciekawego. I jak zawsze rzucenie okiem się skończyło - wypatrzyłam fajną resztkę. Resztka ma żakardowy wzór i 1,25 m i za 40 zł będzie wylegiwać się na mojej a nie sklepowej półce. Od roku łudzę się, że już już niebawem znów będę szyła. Akurat!

niedziela, 5 kwietnia 2015

środa, 1 kwietnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie

Wreszcie mogę choć raz dołączyć do akcji Maknety Wspólne dzierganie i czytanie.
Dziergam serwetkę do koszyczka wielkanocnego a czytam "Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett.
Wzór serwetki pochodzi z bardzo starej gazetki Diana Robótki Ręczne z lipca 1995 roku. Należała do mojej babci i jeszcze jej ręką jest podpisana.