niedziela, 8 czerwca 2014

Update majowy i pożegnanie


Maj minął mi w oka mgnieniu i bardzo dobrze, bo takiej kumulacji różnych spraw dawno nie było i mam nadzieję, że więcej nie będzie. Pomijając sprawy trudne i smutne, zdarzyło się kilka miłych chwil.


Były urodziny Mamy i tort orzechowy z fontanną.
Były odwiedziny u brata i widoki z okna 

i odwiedziny u siostry, u której w albumie znalazłam zdjęcie mojego psa.

Mój Burek to ten większy. Teraz, gdy mam inną świadomość o traktowaniu zwierząt miałby z nami lepiej, ale mimo swego psiego losu i tak był wiernym psem. Na pewno zapewniłabym mu lepszą śmierć niż miał. Po lekturze wielu kocich książek, wiem czego można oczekiwać od weta. Wtedy nikt tego nie wiedział i biedny schorowany pies na koniec miał dodatkowy stres. Do dziś jest mi przykro z tego powodu. Teraz wolę krocie zapłacić, ale wezwać weta z sercem, niż rzeźnika. 

Wykluły się szpaki o czym świadczyły skorupki pod domem oraz ich kwilenie.
Odwiedziła mnie moja Mama i były prezenty! Dostałam parasolkę w koty! Nitka zaakceptowała nowe stado.

A dziś zrobiliśmy sobie wycieczkę do miejsca, które odkryliśmy kiedyś przypadkiem.
Najpierw był tunel z drzew, a potem przestrzeń i woda. To zapora w Dębem.



A potem była piękna czerwcowa łąka 




I tym postem żegnam się na najbliższe trzy miesiące. Do końca sierpnia czeka mnie dużo pracy i różnych innych zajęć. Być może pojawią się jakieś posty, które wrzucę mmsem, ale nie spodziewam się, abym miała o czym pisać. Nigdzie nie jadę, nic nie będę szyła, wolnego czasu nie będzie. Lato upłynie nam pod znakiem ortopedii i rehabilitacji, bo wielu moim bliskim przytrafiły się kontuzje i wypadki. Trzeba to po prostu przetrwać i ćwiczyć, i jeszcze raz ćwiczyć.