sobota, 30 maja 2015

Jak pies z kotem

Taka oto przyjaźń. Judi i Szarusia, niesamowite bo ulubionym kotem Judi jest Dzikuska (vel Fizia Pończoszanka). A tu proszę jaka niespodzianka!

środa, 27 maja 2015

Siedlisko wśród bzów

Tak wygląda w maju moje gniazdo, do którego wracam. Fioletowe lilaki, potocznie zwane bzami, rosną z trzech stron. Gdy kwitną wygląda to jak mały raj. Ten widok od zawsze mnie zachwyca i bardzo się cieszyłam, że w ostatni weekend trafiłam na pełnię kwitnienia.
Piękna pogoda w dzień, pogodna noc ze śpiewem słowików i ten zapach...
Serce mi się kroiło, gdy znów sama musiałam odjeżdżać...

piątek, 22 maja 2015

Szczęście znów się uśmiecha

I kolejny raz poszczęściło mi się w kończynie. Tym razem znalazłam pięciolistną. Trochę nie foremna, ale pięć listków jest.
Dziś miałam też przyjemność przejechać się nową linią metra w Warszawie. Nie ma to jak służbowy wypad do miasta:)

czwartek, 21 maja 2015

Lemon

A dziś do biura zawitał pies

Lemon jest rasy shih tzu i jest ze schroniska. Trafił tam wraz ze swoją mamą, wcześniej byli w nielegalnej hodowli, gdzie mamę mocno eksploatowano. Jak przestała produkować ładne i dochodowe młode pozbyto się jej i Lemona, który odbiega trochę wyglądem. Oboje mieli szczęście, bo trafili razem do kochającego domu. Niestety dwa miesiące temu mama odeszła, Lemon został sierotą. Na szczęście ma dom i jakoś sobie radzi. A dziś zabawia nas w pracy i każdemu daje głaskać. Tym wpisem chciałam pokazać, jakie skarby czekają w schroniskach. Nie rozmnażaj - adoptuj!

środa, 20 maja 2015

niedziela, 17 maja 2015

Życie radiowe

Dziś miałam przyjemność zwiedzać Polskie radio. Ponoć budynek, w którym znajduje się radio miał być więzieniem, ale przyszła odwilż i na szczęście nikogo w nim nie osadzono.
Wrażenia super!

sobota, 9 maja 2015

Przepis na rozpoczęcie super weekendu

Zjedz kolację inauguracyjną w pięknej scenerii.
Zbierz kwiaty i ustaw tam, gdzie często przebywasz.
Zrób wieczorny chilout, np. ten z Anią Brzegową.
tutaj: http://m.youtube.com/watch?v=EJUAUuWVpqY Połóż się wcześniej niż zwykle spać
Zaśnij przy muzyce.

Wszystko powyższe przetestowałam wczoraj. Kolację zjadłam na działce, nabierałam kwiatów i udekorowałam nimi toaletkę w sypialni i stół w kuchni. Poćwiczyłam i włączyłam Radio Z i sleep timer na pół godziny (luksus możliwy tylko gdy jestem sama w domu).
Zasnęłam i rano obudziłam się w super humorze:)
Polecam

piątek, 8 maja 2015

Szczęście

Właśnie znalazłam czterolistną kończynę. Zapowiada się szczęśliwy weekend - pierwszy prawdziwe  wolny w tym roku. Wreszcie się wyśpię i na spokojnie zajmę się domem. Garderoba błaga już o litość, a potrzeba na nią więcej czasu niż wieczór, gdy wracam z pracy. Do tego wygłaszczę koty i zjem coś pysznego.
Będzie świetnie!

wtorek, 5 maja 2015

Moje marzenie

Suzuki Intruder o pojemności 125 cm3 prosto z Anglii jest do kupienia i stoi i kusi. Przy tej pojemności nie potrzeba nawet prawka na motor, kategoria B wystarczy, choć nie ukrywam, że marzę o kategorii A.
Jeśli do lipca nie zostanie sprzedany, to umówię się na próbą jazdę i... kto wie jak to się skończy:) Motor chciałam kupić sobie w prezencie na 40. urodziny. W sumie mogę zrobić sobie prezent wcześniej:)
Nie pogardziłabym też gdyby to było Suzuki Marauder, albo Honda Rebel lub Shadow. Te motory w pojemności 125 niestety trzeba raczej sprowadzać.

piątek, 1 maja 2015

Powrót „mamy” i apel Kalinki


W środę odebraliśmy z kliniki „naszą” kotkę, którą zwiemy „mamą”. „Mama” to dzika kotka miejska, pojawiła się pod biurem rok temu wraz z piątką maluchów. Dwa najodważniejsze gdzieś przepadły, zostały trzy – czarno-białe kocurek i koteczka oraz czarna koteczka. Młodzież udało się jesienią wyłapać i wysterylizować, kocur znalazł dobry dom, dziewczyny żyją w osiedlowych ogródkach, a od 8 do 15 mają szychtę u nas w biurze (mają swoje miski, kuwetę i legowisko). „Mama” była przebiegła na tyle, że dwa razy wyjadła jedzenie z klatki łapki i nie dała się złapać.
Pisałam już (tutaj), że po zmianie klatki i zanęty z pomocą Pani Kociary łapanka się udała. W środę „mama” wróciła z kliniki i została wypuszczona w miejscu bytowania. I wcale nie obraziła się na nas, bo przyszła szybko na taras, ba! Nawet weszła do biura. Wygląda na to, że przekonała się, że człowiek nie jest taki zły (wcześniej była bardzo nieufna). Głaskać się nie daje, jest ostrożna ale zarazem odważniejsza w kontaktach z nami.

"Mama" odważnie zagląda do nas

Razem z „mamą” w klinice była kotka Kalinka, przepiękna i dobrze wychowana koteczka, która albo się zgubiła albo została wyrzucona. Zupełnie nie radzi sobie w przestrzeni miejskiej i w relacjach z dzikimi kotami. Ze stresu zaczęła się wylizywać – ma łysy brzuszek, ale po tygodniu w klinice sierść zaczęła odrastać. Widać, że pobyt u weterynarza służy jej lepiej niż wolność w mieście.
Kalinka nie może zostać w lecznicy i pilnie szuka domu. Jeśli szukasz kota – to Kalinka już czeka na Ciebie – jest łagodna, przyjacielska, wysterylizowana, odrobaczona, zdrowa - przebadana na wszystko (nawet w kierunku nużycy) i ładnie korzysta z kuwety. Jeśli ktoś znajomy szuka – powiedz mu o Kalince.

Tu jeszcze można zaleźć info o Kalince i telefony do jej tymczasowych opiekunów: FB i blog Kocie adopcje

Ma cudowne futerko i wspaniale daje się głaskać (nie uciekała przed moją obcą ręką)

 Zdjęcia Kalinki autorstwa pani Grażyny.