Nazbierało się trochę zaległości, trochę wydarzeń do opisania i sporo zdjęć do zamieszczenia. Postaram się zatem jak najszybciej je nadrobić.
Wracam zatem do długiego weekendu. Te kilka wolnych dni spędziłam u rodziców obżerając się niemiłosiernie:)
Z okazji rocznicy Mama dostała od Taty specjalny bukiet - nie, nie kwiatów, ale warzyw!
Specjalnie dla niej Tata zrobił kociołek warzywny i wreszcie mogła się najeść tych smakowitości do syta. Kociołek zwykle jest robiony, gdy przyjeżdżają goście, a dla Mamy jedna porcja warzyw to mało. Teraz miała ich do oporu:) A ja przy okazji też:D
Kociołek z dokręconym dekielkiem stoi na nóżkach w ognisku. W środku wszystko się pięknie praży, dusi, by dać niesamowity smak. Tegoroczną innowacją było wyłożenie kociołka i przykrycie warzyw liśćmi winogron, które wyjątkowo pięknie urosły.
Ależ było smacznie! No i udało mi się troszkę wyrównać wagę:) U rodziców odzyskałam 3 zgubione kilogramy, z czego bardzo się cieszyłam.
A poniżej prezentuję moją nową kolekcję pasków, o której już wcześniej wspominałam.
Paski weszły na listę: "Zawsze trafiony prezent", na której znajdowały się już szaliki i apaszki, ozdobne świece i mydła:)
W następnym odcinku:
objazdowa randka z Ziutkiem, najwyższy most w kraju, 5 przęseł, widoki bezcenne
Oj poczęstowałabym się choć odrobinką z tego kociołka...już mi ślinka cieknie:)))Lista trafionych prezentów podobna jak u mnie:)))
OdpowiedzUsuńCzekam na zdjęcia i na te widoki!!! Pozdrawiam i spokojnej nocki życzę, a i jeszcze jedno jak tam kocio?
Kociołek marzenie :) obżarstwa tylko mogę pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuń