środa, 29 kwietnia 2015

Zygmunt, św. Anna i smakołyki

Wreszcie miałam miłą niedzielę. Najpierw nauka, potem kilka chwil na Starówce i deser marzeń na przyjęciu urodzinowym: karmelizowane gruszki z sosem malinowym i lodami (było też chili con carne i sernik z ajerkoniakiem).
Warto utrwalić takie wspomnienia.

5 komentarzy:

  1. Zjadłabym te lody :))). Przez moment się zastanawiałam, czy to nie sernik na zimno lub panna cotta :).

    Nie wiem czemu, ale Twoje - i tylko Twoje - komentarze nie pojawiają się u mnie na blogu, choć dostaję o nich powiadomienie. To już drugi raz. Bardzo mi przykro z tego powodu, bo ciężko się odpowiada na komentarze, których nie ma.

    Nie sądzę, by to był skrót myślowy, jeśli chodzi o znajomość języka. Nie słyszałaś tej pewności siebie i pewnej dozy oburzenia, gdy ta kobieta odpowiadała na pytanie kierowcy, jak wygląda jej znajomość języka. Poza tym wielu Polaków wyjeżdża do Anglii, wracają, mówiąc, że znają angielski perfekt, przy czym potrafią się nim porozumiewać tylko w swoim zakładzie pracy, z bardzo ograniczonym słownictwem, ale np. dłuższego tekstu nie są w stanie napisać, czy też poprowadzić dłuższego monologu w tym języku, gramatyka jest bardzo słaba... Gdzie w takim razie jest ta perfekcja?

    Na czym dokładnie polega "tragedia" Twojego niemieckiego?

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze jedno, od dłuższego czasu gdy tylko otwiera się Twój blog, mój antywirus krzyczy, że jest zagrożenie z jakiegoś linku na blogu. kurczę, nie pamiętam, ale to jakaś rosyjska strona.

    OdpowiedzUsuń
  3. już wiem, zaczyna się trudodelie.ru

    OdpowiedzUsuń
  4. Uroczy dzień z takimi atrakcjami :)

    OdpowiedzUsuń