sobota, 24 września 2011

wrrr!

Uwaga, będę się żalić;( bo sobota niewypał.
Zaspaliśmy z Ziutkiem, spaliśmy do 11 i przespaliśmy połowę cudownie słonecznego dnia.
Potem chciałam zabrać się za szycie, ale wcięło mi skrojony blezerek. Dwa dni temu wyciągnęłam go z szafy i przepadł. Obszukałam cały dom, nie ma. Był zwinięty razem z wykrojem w rulonik i przepadł. Przysiadłam zrezygnowana na kanapie i mnie oświeciło, by zajrzeć za kanapę... był! Czyżby któraś kicia mi pomagała?

No to z przyjemnością sobie szyłam. Dobrze szyło i się.... zepsuło. Złamałam w Łuczniku nowiuśką podwójną igłę szmetza!  Na dodatek, krzywo poszło, muszę spruć a nie mam czym poprawić, bo tylko jedną taką igłą miałam:(

Co do overa to jest świetny i bardzo ułatwia pracę, a moje ostatnie niepowodzenia wynikały z gapiostwa. Powinnam była bardziej się przyłożyć do przewlekania nitek, a nie strugać bohatera i śpieszyć się, nie byłoby problemu. Także Gosiu nie masz się co obawiać, jak zamierzasz powiększyć swój park maszynowy o overa, to polecam.

1 komentarz:

  1. Kochana bywają takie dni. U mnie sobota była leniwa i koncertowa ale już nie jedną wspomniałam niezbyt miło. Głowa do góry. I wspanialej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń