Tak, fajnie kupuje się nową maszynę. To dla mnie nowe doświadczenie, bo nigdy tego nie robiłam! Pierwszą dostałam od św. Mikołaja, gdy miałam 4 latka (taką zabawkową, ale szyła!), później szyłam na Łuczniku Mamy i Singerze Babci. Ostatnio dostałam Singera od Babci Ziutka. Jedynie przemysłowego
overlocka kupiłam sama. Do dziś nie udało mi się go uruchomić. Trudno, będzie u mnie jako eksponat;)
Jak już napisałam wczoraj moją maszynę kupiłam w Łodzi w
Strima Atelier. Jak tylko przeczytałam o nich w Burdzie i zobaczyłam ich reklamę, wiedziałam że muszę tam pojechać. Pojechać, aby zobaczyć ten rewelacyjny pomysł, jakim jest kawiarenka z maszynami na godziny, pojechać, by na żywo zobaczyć pracujące overlocki, dotknąć ich spróbować, poznać je. Pojechałam tam pierwszy raz w
czerwcu – sama w wielkim amoku przejechałam tak długą i obcą trasę. I bez GPS!!!
W Atelier dowiedziałam się wszystkiego co trzeba o overlockach. Przesympatyczny pan oprowadził mnie, przedstawił wszystkie maszyny, wypytał o moje krawieckie potrzeby. Udało się wytypować maszynę, a potem pan mnie przekonał, że zamiast covera lepiej kupić zwykłego overlocka i podszywarkę. A do tego… maszynę do filcowania i wszystko w cenie jednego covera.
Do tego poszyłam sobie na różnych maszynach. Po tym wspaniałym dniu, wiedziałam, że jeśli będę kupować maszynę to tutaj, choć spotkałam się z opiniami, że w Strimie jest drogo. Sprawdziłam ceny - nie ma znacznych różnic w ofertach na naszym rynku. Dla mnie liczy się komfort kupowania, a złotówka czy 10 przy kwocie powyżej tysiąca, to dla mnie nie oszczędność.
Jednak czas mijał, mijał, aż wreszcie trafił się wolny dzień i razem z Ziutkiem pojechaliśmy po maszynę do Strimy.
Tym razem przesympatyczna pani mnie obsługiwała i cierpliwie odpowiadała na wszystkie moje – pewnie momentami głupkowate – pytania. Spędziłam tu trzy godziny, poznając wszystkie tajniki overlocków Janome. Utwierdziłam się w wyborze (Janome MyLock 744D). Wypróbowałam wszystkie ściegi i sposoby szycia, chyba większość już wiem o moim overze, a reszta wyjdzie w praniu, tzn. w szyciu;)
A jak jest w Strima Atelier popatrzcie. Zdjęcia trochę marne, bo obiektyw cyfrówki wciąż nie jest naprawiony i mam kłopoty z ustawieniem ostrości.
 |
Cudowne patchworki u wejścia |
 |
Ten kartonik na środku to mój overloczek:) |
Overlock to nie jedyny mój zakup w Strima Atelier. Kupiłam dużą matę, magnetyczną mydelniczkę do szpilek, pudełko na szpulki do stebnówki, igły, stopkę do wszywania gumy i kilka zabawek, które wybrał sobie Ziutek.
W ostatniej chwili udało się też zajechać do Polimeksu po nici, zamki błyskawiczne oraz – hura, hura nareszcie ją mam! po flizelinową taśmę formującą. Teraz powinno mi jej przez kilka miesięcy wystarczyć:)
W wyborze overlocka pomogły także rady
Urkye - za co bardzo serdecznie dziękuję! Jesteś super, że chcesz dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem! Jeśli planujecie kupić maszynę zwykłą czy overlocka to pomyszkujecie sobie na blogu Urkye, znajdziecie tam wiele cennych wskazówek i rad.
Była beczka miodu, a teraz łyżka dziegciu: Strima - świetna, Janome - dobra marka, overlock - cudowny , ale instrukcja do niego to jakaś masakra! Pomijam literówki i błędy edytorskie, nawet mechanizm pytlujący zamiast pętlującego mogę strawić, ale w tej instrukcji są tak rażące błędy rzeczowe, że to głowa mała!
Nie jestem dobrym tłumaczem, ani korektorem, raz puściłam w świat nieudolny tekst, za który do dziś mi wstyd i ogólnie do błędów staram się nie czepiać, jednak uważam, że taką markę jak Janome powinno być stać na tłumacza, edytora i korektora.
A co w tym czasie działo się w domu?
Kocice zostały same, nawet nie narozrabiały, choć zwykle szaleją jak wściekłe. Starsza już chyba ma dość siedzenia w garderobie i chyba chce się już trochę pobawić i wyłazi, ale mała jest tak narwana i pełna energii, że jak tylko zobaczy starszą to pędzi jak tornado, a starsza zwiewa.
Maris pytała, czy Nitka sama się tak układa na plecach. Trochę jej w tym pomagam, ale ona się nie buntuje i potrafi tak zasnąć. Sama też czasem śpi na plecach. Dziewczynki, które znalazły ją w krzakach, to nawet w lalczynym wózku ją woziły, więc chyba się przyzwyczaiła do takiej ludzkiej pozycji;)