środa, 27 lipca 2011

Znowu broszka





Broszka na poprawę humoru. Robiona w nocy o północy. Wymęczona zupełnie jak ja od dwóch dni.
Koraliki własnej produkcji (pokazywałam je tu). Pytano mnie o tutka na takie koraliki, myślałam o tym i poddałam się. To moje pierwsze koraliki fimo (i jedyne - jeszcze) robiłam je na oślep i nie jestem w stanie tego powtórzyć. A że wyszły fajnie, cóż - przywilej początkującego:)
Broszka miała wyglądać zupełnie inaczej, ale jak to z sutaszem bywa, zaczynam od rozrysowanego roboczo projektu, a potem sutasz sam mnie prowadzi i to co wychodzi prawie nie przypomina tego, co pierwotnie zamierzałam wykonać:) To jest dla mnie niesamowite... z innymi technikami tak nie mam.

7 komentarzy:

  1. Świetna! Sutasz mnie tak samo zachwyca, co przeraża - właśnie z powodu tej nieprzewidywalności. Tym bardziej chylę czoła.I pozdrawiam cieplutko!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafilam, przeczytałam chyba wszystko:) i bardzo mi sie tu podoba:)sutasz swietny:)jak skoncze swoj to Ci wysle zdjecie:) - "Siostra Szwester" Młodsza:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne!!! Cudne!!! Kolorystycznie też pięknie!!! Pozdrawiam cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne i z kształtu i z koloru. Wspaniała.


    Anka

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie wyszła!! A czym się zszywa sutasz bo chyba taka zwykła nić się nie nadaje ?

    OdpowiedzUsuń
  6. No no kochana widzę, że czasu nie marnujesz :) a koraliki w broszce jeszcze ładniejsze niż takie same sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda cudnie, a kolory moje ulubione :)
    Mnie sutasz jak na razie przerasta, jakoś nie mam odwagi spróbować. MOże kiedyś :) Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń