Na zaproszenie Wiewióry spędziłam w ogrodzie dwa miłe dni filcując pod bardzo starym klonem. Miałyśmy mini pokaz filcowania na mokro.
Trafiło nam się dużo szczęścia, bo spotkałyśmy samych miłych ludzi, fajne dzieciaki zaciekawione bardzo filcem. Byli też chętni do zakupu naszych prac. Niektórym nie przeszkadzało nawet to, że prace są jeszcze mokre:)
Powstawały głównie broszki kwiaty (nawiązanie do święta, jakżeby inaczej!) oraz etui na komórki z motywami kwiatowymi.
Wróciłam do domu z kwiatami (róże i anturium), pełna radości, dobrych myśli, energii i... z zapaleniem migdałków. Tak, tak nie ma to jak pochorować się w środku lata. Niestety muszę brać antybiotyk, nie dało się inaczej;( I to mnie najbardziej smuci. Ale po 3 dawkach już jest dużo lepiej:)
Szkoda, ze się tak skończyło...ale przeżycia rozumiem, że tego warte:)
OdpowiedzUsuńAnka
Kochana trzymaj się i kuruj!!! a za te dwa dni filcowania jeszcze raz dziękuję :)
OdpowiedzUsuńno to zdrowiej jak najszybciej:)a stoiska i kwiatów tylko pozazdrościć;)
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia, kwiatuszki śliczne będą dodawały ci energii do walki z choróbskiem :)
OdpowiedzUsuń