środa, 13 lipca 2011

Projekt szczęście – inspiracje


Aby być zadowolonym, potrzeba energii, wielkoduszności i dyscypliny,
a mimo to wszyscy sądzą, że szczęśliwy człowiek taki się po prostu rodzi
.”
[str. 294]

„…niektórzy są nieszczęśliwi, ponieważ nie chcą narzucać sobie trudności związanych ze szczęściem. Szczęście wymaga energii i dyscypliny.”
[296]

Nadal trwam przy lekturze książki Gretchen Rubin „Projekt szczęście”. Czytam powoli, nasycam się słowami, uwagami, podkreślam ważne dla mnie fragmenty, przetrawiam i zastanawiam się, czy ja mogłabym taki projekt przeprowadzić? A jeśli tak to jak? I nad czym dokładnie miałabym pracować?
Gretchen pracowała nad projektem rok, każdy miesiąc poświęciła innym aspektom swego życia. A ja wiem już z doświadczenia, że całoroczne postanowienia są nie dla mnie.
Zrobiłam sobie postanowienia na 2011 rok. Wiem, czego chcę, wiem jakie mam słabe punkty, które psują moje dobre samopoczucie, ale poprawa ich… no na dłuższą metę nie wychodzi. Zainspirowała mnie jednak autorka do rozpoczęcia własnego projektu ale krótkometrażowego.
Przez 4–6 tygodni jestem w stanie wytrwać w postanowieniach, np. przestrzegania diety mniej lub bardziej restrykcyjnej. Muszę mieć wyznaczony określony czas i cel, wtedy jest mi dużo łatwiej wytrwać.
Nie tylko książka zmobilizowała mnie do pracy nad sobą. Wpłynęła na to też deszczowa pogoda, która mnie dobija, oraz brak Ziutka w domu. Niby mam więcej czasu, a jakoś nic z tego nie wynika, snuję się to tu, to tam i tylko złoszczę, że przecież mogłam inaczej. Zatem stop deszczowemu rozmemłaniu, bierzemy cztery litery w górę i rozpoczynamy orkę na ugorze:) Energia i dyscyplina:)

Mój projekt 6 tygodni
Wypisałam w punktach ważne dla mnie sprawy (oczywiście jest ich więcej, ale nie można się tak obciążyć na raz, bo się można zniechęcić) i postanowiłam, że codziennie będę starać się te punkty realizować. Do tego mam dwa tygodniowe zadania: przeczytam przynajmniej 1 książkę w tygodniu (z czytaniem to u mnie ostatnio marnie, aż mi wstyd) oraz w jeden dzień w tygodniu przeprowadzę leczniczy post (brr!).

Podobnie jak Gretchen Rubin miesiąc, tak ja każdy tydzień poświęcę innemu zagadnieniu – wyzwaniu. Najtrudniejsze będzie chyba pierwsze i drugie:

1 tydzień wczesne chodzenie spać (czyli przed 23 się położę) – ni jak nie wychodzi, macie na to sposób? Gdy tylko postanowię wczesne chodzenie spać, kładę się o… 1, 2 w nocy. Nie wiem dlaczego?
2 tydzień wczesne wstawanie (czyli o 6 rano, więc nie tak źle porównując to tego jak wstawałam kiedyśJ))
3 tydzień poświęcę kontaktom rodzinnym (spotkania, maile, listy, smsy, telefony)
4 tydzień poświęcę przyjaciołom (spotkania, maile, listy, smsy, telefony)
5 tydzień zajmę się tylko domem
6 tydzień... jeszcze nie wiem co. Może uzupełnię to, co nie wyszło mi w poprzednich tygodniach?

G. Rubin opisywała tabelki, jakich w pracy nad sobą używał Benjamin Franklin, a także i ona podczas projektu szczęście.
Zrobiłam sobie odpowiednie tabelki, by raportować moje dokonania. Projekt rozpoczęłam w czwartek 7 lipca w urodziny miesiąca.
Tydzień I
Wcześnie idę spać
Czw
(7.07)
Pt
8.07
Sob
9.07
Ndz
10.07
Pon
11.07
Wt
12.07
Śr
13.07
dbam o rozwaloną nogę
+

+
+
 +
+

Ćwiczę


+
+
+
 +

Powtarzam angielski
+
+
+
+
+
 +

Robótkuję

+
+
+
 –

przestrzegam diety
(wyjątek weekendy)
+
+/-
+
 +

Wcześnie idę spać

książka

post




+



Trzymajcie kciuki, abym wytrwała

5 komentarzy:

  1. Podziwiam kochana! mnie niestety, odkąd się zawzięcie odchudzałam, tabelki przerażają choć sam projekt fajny! ja za to robię listy rzeczy do zrealizowania, najbardziej lubię w nich odhaczanie świadczące o dobrze wypełnionym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymam kciuki bardzo mocno.

    Z tym, ze ja na przykłąd uważam, że szczęścia nie można wypracować, chyba że tza tę pracę uważa się stworzenie mu warunków; nie wiem, jak to lepiej ując. i wcale nei chcę się tu wymądrzać i wypowiadać nt. jak osiągnąc szczęście, bo sama wiesz z moich loistów, że czasem bywa i bywało różnie.
    jestem szczęśliwa, kiedy żyję własnym życiem, sprawy toczą się swoim, wolnym torem; jestem szczęśliwa, kiedy nie wiem, co o mnie mówią(a tutaj jestem nieświadoma przynajmniej 90% tego); jestem szczęśliwa, kiedy mam wypełniony dzień i choc potem padam na pysk, to i tak mam poczucie, że wszystko było super!

    Życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Punktem szóstym może być: Raz na tydzień postaram się zamieścić post, nie zawierający słowa "Ziutek". Nie obraź się, bo nie jest to uwaga złośliwa. Lubię Twojego bloga, wydajesz się być osobą bardzo sympatyczną, ale ta Ziutkowa mania zdaje się być odrobinę chorobliwa... Pozdrawiam cieplutko. Gosia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm ciekawe ja ziutkomanii nie zauważyłam i po wnikliwym przeczytaniu postów nadal nie zauważam. Gosiu jeśli Ziutek jest stale obecny w życiu jm to czemu miało by go nie być na blogu, skoro jest ważny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba za rzadko ostatnio do Cibie zaglądam , że ja jakoś Ziutka wcale nie zauważyłam ,wstyd wielki;-)
    Wielką pracę masz zamiar wykonać, trzymam kciuki abyś wytrwała w swym postanowieniu. Choć ja bym skłaniała się ku wypowiedzi Hrabiny,co do bycia szczęśliwym.
    Praca nad samym sobą, nad poprawieniem swych wad od czasu do czasu każdemu by się przydała.
    I myślę, że szczęście nie jest zależne od poukładanego życia według planu czy godzin ,ale to stan umysłu i duszy razem. Gdy potrafimy stworzyć taką harmonię wtedy jesteśmy szczęśliwi nawet w bałaganie i zaspani. Ale to wyłącznie takie moje rozważania .

    OdpowiedzUsuń