Minął czerwiec i sezon truskawkowy. Dosłownie w ostatniej chwili udało mi się kupić w miarę ładne owoce i schować na zimę. Te większe i ładniejsze zostały zamrożone pojedynczo (będą do ozdoby ciast, galaretek, deserów), a pozostałe zwyczajnie zmiksowałam, przelałam do pojemniczków i zamroziłam. Lubię taki truskawkowy mus bez cukru:)
A przed domem zaczęła grać lipcowa orkiestra:) A ten zapach... ach, piękny czas!
I skusiłam się na pierwsze w tym roku maliny. Smakowity czas trwa:)
Poza tym sporo się dzieje:) Głównie za sprawą Wiewiórki:) Ale o tym będzie innym razem.
A mój dżem truskawkowo rabarbarowy stoi już głęboko schowany na zimę, ale tymi zdjęciami narobiłaś mi smaku i już idę po słoiczek :) a co!
OdpowiedzUsuńmniam :) swoje zapędy truskawkowe zdążyłam już zaspokoić,ale te maliny...
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten mus truskawkowy, chyba warto spróbować coś takiego zrobić! pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuń