Przełamałam się i zostawiam włączony Feliway, gdy mnie nie ma. Choć lubię mieć wszystko z gniazdek wyłączone, to jednak po to jest ten dyfuzor, by pracował podczas mojej nieobecności. Do sezonu burzowego może w gniazdku siedzieć;)
Czekam na efekty. Na razie kałuży nie ma, ale Nitka wciąż szaleje, po nocach płacze i poluje na biedną Sz. A ostatnio i mnie się dostało. Nagle podczas zabawy przeszła w fazę agresji. Wbiła zęby w moją dłoń, a pazurami podrapała rękę. Takiej furii nie widziałam jeszcze u niej:(
Feliwayu działaj szybciej!
Ten blog założyłam, aby nie uciekło zupełnie to, co się dzieje wokół mnie i to, co robię. Ma być też podglądem mojego życia dla bliskich, którzy są daleko. Chcę zamieszczać to wszystko, co robię w wolnym czasie, dużo tego nie będzie, bo wolnego czasu mam mało. Dlatego też chcę zapisywać sobie te cenne chwile. Zapraszam
czwartek, 19 marca 2015
Mój kot z piekła rodem cz. III
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
przypomniały mi sie moje zadrapania przez Kićko-Czesie, pamietasz?:)teraz to sposoby sa, oby skuteczne...
OdpowiedzUsuńod razu zerknęłam na ślad po szramie jaka zostawił mi kiedyś na piersi Stefan.... bądź dzielna!
OdpowiedzUsuń