Obroża z feromonem nie sprawdziła się, bo kot próbował ją zjeść lub się udusić. Znów dwa dni z rzędu było siusianie, a do tego zastraszanie drugiej kotki.
Pańcia się szarpnęła i kupiła wreszcie feromony w dyfuzorze - słynny Feliway. Zobaczymy jak to zadziała.
Do tego odrobaczanie, badanie moczu i opatrzenie skaleczonej łapki (gdzie ona wlazła?!).
Ten blog założyłam, aby nie uciekło zupełnie to, co się dzieje wokół mnie i to, co robię. Ma być też podglądem mojego życia dla bliskich, którzy są daleko. Chcę zamieszczać to wszystko, co robię w wolnym czasie, dużo tego nie będzie, bo wolnego czasu mam mało. Dlatego też chcę zapisywać sobie te cenne chwile. Zapraszam
czwartek, 5 marca 2015
Kot z piekła rodem cz.II
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo współczuje kociego szaleństwa! i byle by pomógł ten dyfuzor...
OdpowiedzUsuń