Już od ponad roku planowałam uszyć kołnierz z karakułów,
których kawałek dostałam od Babci. Tak przymierzałam się i przymierzałam, aż
przed świętami się za to zabrałam.
Kołnierz miał być na stójce przypinanej na zatrzaski do
bluzki. Zasugerowałam się opisem szycia
kołnierza z koronki i popełniłam wiele błędów. Pierwszy błąd, jaki wykryłam, to
brak flizeliny – zapomniało mi się wyciąć i wprasować wkład na stójce. Zrobiłam
to w ostatniej chwili i na gotową stójkę zaprasowywałam.
Potem stójkę doszyłam do wierzchu kołnierza. Całość
marszczyła się dziwnie, wywijała i ciągnęła we wszystkie możliwe kierunki.
I to
był drugi błąd. Wręcz kardynalny błąd! Powinnam była uszyć górę i dół kołnierza
(stójkę i kołnierz) oddzielnie i dopiero potem te dwa elementy połączyć, a ja
łączyłam gotowy kołnierz i gotową stójkę.
Nie pozostało mi nic innego jak wypruć stójkę i zrobić
kołnierz spinany na haftkę. Wygląda o wiele lepiej (do ideału mu jednak
brakuje). Grunt, że moja panienka go zaakceptowała, a i na mnie nie najgorzej leży.
WOW!!! i tyle mogę powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak wygladalby planowy kolnierz, ale wersja poprawiona wyglada swietnie i moze sie myle, ale wydaje mi sie, ze taki wariant bedzie bardziej uniwersalny.
OdpowiedzUsuńModelka na pierwszym zdjeciu wydaje sie az przysypiac z tej cieplej rozkoszy ;)
Bardzo ładny kołnierzyk :)
OdpowiedzUsuń