wtorek, 1 stycznia 2013

Bergamo

Dziś ostatni raz zapraszam do słonecznej Italii. Jeśli skorzystacie z tanich linii lotniczych i polecicie z Modlina do Bergamo, to nie pędźcie na złamanie karku do Mediolanu, nie dajecie się zagonić naganiaczom do busa jadącego prosto do stolicy mody, a wsiądźcie w autobus miejski i pojedźcie na Starówkę (autobus będzie jak przyjedzie - mogą być korki, więc najlepiej uzbroić się w cierpliwość).
W drodze powrotnej postanowiliśmy nie ufać włoskim kolejom i pojechać najwcześniejszym pociągiem, aby nie spóźnić się na lot do kraju. Do Bergamo dotarliśmy dużo przed czasem i postanowiliśmy znów ruszyć na szybkie zwiedzanie. Znów jak wycieczka japońska: pstryk, pstryk i lecimy dalej.




Na środku placu miejscowi ratownicy wraz z przyjaciółmi zorganizowali festyn: piekli kasztany oraz sprzedawali grzańca. To były najlepsze kasztany, jakie jadłam i do tego ta serdeczna atmosfera!



Nagle z daleka zobaczyłam dwa śmiesznie umaszczone psiaki. Po kryjomu zrobiłam im fotkę. Czy ktoś wie jaka to rasa?
I nie byłabym sobą, gdyby jakaś wystawa mnie nie zauroczyła:)
I jeszcze coś słodkiego na koniec: polenta:)
I już tak na koniec dodam na pociechę tym, którzy zazdroszczą mi tej wyprawy, że to nie była wcale taka miła i fajna podróż ze zwiedzaniem. Tutaj dla utrwalenia jasnych strony wyjazdu zamieściłam garść zdjęć, komentarzy i wrażeń.
O nieprzyjemnych sprawach trzeba szybko zapomnieć i mam nadzieję, że mi się uda, ale co nerwów straciłam to moje.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz