W
czasie mojej podróży do Włoch miałam jechać pociągiem z dwiema przesiadkami.
Już na lotnisku dowiedzieliśmy się, że tego dnia o 14 będzie strajk na kolei. Między
13 a 14 miała być druga przesiadka. Postanowiliśmy nie czekać na kolejny pociąg
tylko pójść zwiedzać miasto. A miasto nie byle jakie – Werona!
To
tutaj znajduje się słynny dom Julii
Od 70 lat z całego
świata przychodzą
listy do tej szekspirowskiej bohaterki.
Na podwórzu
pod zrekonstruowanym słynnym balkonem stoi posąg Julii.
Obowiązkiem wręcz jest zrobienie
sobie zdjęcia z Julią. Pogłaskanie jej piersi ma przynieść szczęście w miłości
(chyba działa, Ziutek wygląda na zadowolonego;)).
Pary mogą zapiąć kłódkę na znak miłości lub podpisać się na udostępnionym murze.
Ale Werona
to nie tylko Romeo i Julia, to także rzymski amfiteatr.
Plac Erbe i posąg Madonna Verona.
Most do zamku Castelvecchio (cudowny!)
I
te uliczki z niepowtarzalną atmosferą. Werona trafia na listę moich ulubionych
miast. Dostaje notę wyższą niż Paryż – za milszą atmosferę i kameralność.
I oczywiście wystawy… focone ku inspiracji
Nam strajk przydał się, wspominamy go miło. Za to
koleżanka utknęła wściekła na kilka godzin gdzieś na trasie…
a ja oglądam zdołowana i tylko zazdroszczę ;) piękna podroż;)
OdpowiedzUsuńCzyli przysłowie "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" w Twoim przypadku prawdziwe się okazało :)
OdpowiedzUsuńZwiedzanie Werony..zazdroszczę:)
I przy okazji życzę udanego wieczoru Sylwestrowego i wszystkiego dobrego w nadchodzącym Nowym Roku !
Jak pięknie, nazachwycać się nie mogę...
OdpowiedzUsuńWidać i kolej może komuś zrobić miłą niespodziankę ;)