Bo to nieelegancko, a poza tym można coś przeczytać i potem nie móc przestać... się śmiać. Tak mi się zdarzyło dzisiaj.
Siedziałyśmy z mamą w poczekalni w szpitalu, obok siedział mężczyzna i przeglądał jakąś gazetę. I ja tak bardzo brzydko (wiem, że to brzydko, wstyd mi zawsze, gdy tak robię) podczytywałam mu przez ramię tytuły artykułów, podtytuły, leady, zdjęcia oglądałam. I w pewnym momencie zobaczyłam rysunek (trochę nie pamiętam nazw własnych, ale dla sensu to nie ma znaczenia).
Na rysunku chiński bar i dwa ludziki: klient i sprzedawca z dymkami na główkami:
Klient: A co pani poleca? Sajgonki czy kaczkę po seczuańsku?
Sprzedawczyni: A... jeden pies...
I w tym momencie jak nie ryknę śmiechem, a przecież powinnam udawać, że nic nie widziałam i nic a nic nie podczytuję przez ramię. Próbowałam się powstrzymać, a nic z tego, jeszcze bardziej chciało mi się śmiać. Zaczęłam płakać, krztusić się ze śmiechu, a końcu wypadłam na schody i tam dokończyłam rechot. Ale się ludzie na mnie dziwie patrzyli, pewnie myśleli, że ja z innego oddziału się wyrwałam…hihi
Nie ładnie jest podczytywać, pamiętajcie nie róbcie tego nigdy!
Pozdrawiam wszystkie Panie w dniu naszego święta
jm
ps. aby nie było paniki z tym szpitalem dodam, że wszystko ok.
Dlatego ja nie jadam u Chińczyków ;-)
OdpowiedzUsuńPouczająca historyjka :-)
OdpowiedzUsuńHe he pewnie tez bym ryknęła :) na szczęście robi mi się niedobrze gdy czytam jadąc wiec nie podczytuje nikomu w trasie :)
OdpowiedzUsuń