poniedziałek, 14 lutego 2011

Weekend porażki i sukcesy oraz wspomnienie listopada 2006

Weekend minął zdecydowanie za szybko, jak każdy weekend. Kilka porażek, kilka sukcesów na szyciowym polu się trafiło:

Porażki:
- mój sklep z materiałami nr 1. w mieście powiatowym był w tę sobotę zamknięty!
A miałam sobie kupić (z błogosławieństwem Ziutka!) 3 m materiału w błękitne arabeski (wzór taki jak tu, ale bardziej błękitny) oraz może (ale pewnie tak;)) kupić fioletową koronkę:) jeśli pasowałaby do tego, co mi się w głowie wykluło. Tydzień temu wpadła mi w oko taka ładna fioletowa koronka i jak to bywa w takich przypadkach, jak coś wpadnie w oko, to oglądając Burdy, podświadomie albo zupełnie świadomie szukam modelu lub inspiracji, w których można by ten materiał wykorzystać. No i znalazłam bluzkę:) Ale sklep zamknięty, więc musi to poczekać.
- w moim sklepie z materiałami nr 2. w mieście powiatowym skończyła się ocieplina i brakuje mi do skończenia sercowych łapek;(
- pocwałowałam w dzikim wietrze i mrozie na drugi koniec miasta, bo tam swego czasu był sklep z materiałami. I właśnie był. Teraz jest już tylko szycie zasłon i przeróbki krawiecki. Zmarzłam, przewiało mnie i teraz to odchorowuję.
- nic nie uszyłam! A weekend bez szycia to weekend stracony. Gdy w niedzielę frustrowałam się brakiem szycia (jak narkoman na głodzie), wzięłam się w garść i choć przygotowałam się do niego. I tu rozpocznie się wyliczanie sukcesów:

Sukcesy:
- wyprasowałam i wykroiłam podszewkę do spodni a’la Marlena
- wykroiłam spodnie, nawet z kieszeniami będą:) a obawiałam się, że materiału nie starczy.
- tak kroiłam, tak układałam, że został kawałek materiału (66 cm z 2 m). i udało mi się z tej resztki skroić jeszcze spódnicę, która ostatnio mi się zamarzyła!
- skroiłam też podszewkę do spódnicy. Teraz tylko siadać do maszyny i szyć:)
- jestem super oszczędna spoko babka: na spodnie potrzeba 1,55 m na spódnicę 0,8 m. A mi udało się zaoszczędzić 35 cm i z 2 m będę mieć dwie rzeczy! Niby 35 cm niewiele, ale moja Babcia po wojnie nawet i tyle nie miała.

A poniżej mój warsztat pracy, czyli podłoga w żółtym pokoju. Na środku stoi telefon – trzy w jednym: pogawędka z Babcią, przyjemność z hobby, szycie pożyteczna praca, bo będę mieć co na siebie włożyć. Właśnie z tego fragmentu co w oddali udało mi się wygospodarować spódnicę.

Oba modle i spodnie i spódnica będą z Burdy listopadowej z 2006 roku. Jest w niej jeszcze kilka ciekawych projektów, które śmiało można nosić współcześnie. To niezwykle udany numer (nie to co ostatnie, fuj, dwie sukienki na krzyż, a reszta to worki na ziemniaki).

Poza tym sukces kulinarny: wstążki w sosie łososiowym, pycha!

200 g łososia z Biedronki
1 opakowanie serka Mascarpone z Biedronki
cytryna
koperek
oliwa
makaron

Rozdrobnionego łososia podsmażamy na oliwie, po czym dodajemy serek. Gdy serek się rozpuści doprawiamy pieprzem i sokiem z cytryny oraz dodajemy koperek. Mieszamy z makaronem i życzymy biesiadnikom smacznego. 
Szybko, prosto, smacznie i sycąco. W restauracji za takie danie zapłacimy od 25 zł za osobę, a w domciu za 30 zł najedzą się cztery osoby. I znów wyszło, że jestem oszczędna spoko babka:)

Odwiedził nas przyjaciel i stąd taki ciekawy obiadek. Pani domu, czyli ja! Dostała ślicznego cyklamena, który cieszy moje oczy i serducho

2 komentarze:

  1. Kochana gratuluje wygrania Candy :) przyrządzenia wspaniałej potrawy i sukcesów wykrawalniczych :) buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te 35 cm to akurat na kopertówkę do kompletu Ci wystarczy :-)

    OdpowiedzUsuń