niedziela, 30 stycznia 2011

Przed bitwą...


...przygotowuję pole walki, czyli przed rozpoczęciem kolejnego szycia, postanowiłam zrobić porządek z materiałami, wykrojami i innymi takimi.
Materiały mam w trzech miejscach: w reklamówkach na dnie szafy, w torbie podróżnej w garderobie i w pudełku kartonowym w sypialni. Postanowiłam posegregować je następująco:
- materiały całe (czyli kupione i nieruszone)
- resztki materiałów (coś już z nich szyłam, ale jeszcze na coś zostało)
- ścinki (drobne resztki po szyciu, może się przydadzą do aplikacji, wykończeń, łatek)
- dodatki (czyli flizeliny i podszewki).
Jeszcze wszystkiego nie posortowałam, ale jestem na dobrej drodze:)
I moja prawie noworoczna inwentaryzacja wypadła następująco: mam 10 nieruszonych materiałów. Super, prawda?
I z jednym takim mam problem. Kupiłam go z myślą o sukience, ale ten fason nie spodobał się Ziutkowi, więc materiał trafił do szafy. Jest piękny, tak piękny, że nie mam odwagi zabrać się za niego, ba! Nawet nie wiem, co miałabym z niego uszyć…a mam go 2,5 m (szerokość 1,5 m). Jest nieelastyczny i chyba to jest wiskoza… albo żorżeta… nie umiem określić.

A może moje drogie Czytające mają pomysł jak wykorzystać te esy floresy?

Ostatnim nabytkiem jest to:
Przeznaczony na spodnie a’la Marlena Dietrich. Szycie mam nadzieję niebawem.

Poza tym przejrzałam moje wykroje, zebrałam je razem (bo trochę się rozbiegły po kątach). Ciekawa jestem jak inne szyjące radzą sobie z wykrojami? Może ktoś zechce napisać i podzielić się za mną swoim doświadczeniem? Czy przechowujecie formy już użyte? Jak je przechowujecie?
Ja nie wyrzucam wykorzystanych wykrojów. Są zrolowane i opisane i wyglądają tak:
Niektóre mają karteczkę z opisem lub opis na sobie – skąd jest model (najczęściej nr burdy), numer modelu, rozmiar i co to jest. Poza tym na każdej papierowej części jest numer Burdy, numer modelu, rozmiar, co i numer części wykroju. Nie wiem, czy dobrze to sobie oznaczyłam, czy tak się robi, bo nikt mnie tego nie uczył. To mój system.
A i jeszcze mam karteczkę ze spisem wszystkich form (z którego numeru Burdy i co). I założyłam sobie zeszyt na inspiracje. Wpisuję sobie w nim (tzn. staram się wpisywać) gdzie, kiedy, ile i za ile kupiłam materiału czy dodatków). Później jak wpada mi jakiś model w oko, otwieram taki spis i widzę, którego materiału mi na to starczy. Nie muszę grzebać w szafie, torbie, czy w pudle i mierzyć każdej materii.

I ogłaszam, że powracam do wykańczania UFO-ków. Obiecałam też sobie, że zanim uszyję coś nowego, to je skończę. Na niedzielę przygotowałam 3. A zatem 3majcie kciuki:)


3 komentarze:

  1. Oj kochana esy floresy są idealne na letnią, zwiewną spódnicę :) fajnie, ze coś skrobnęłaś bo już byłam pełna niepokoju :( buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, spódnica albo sukienka - jakiś fason przecież przypadnie Ziutkowi do gustu;)) A dziś jesteś moją bohaterką - taka inwentaryzacja to wieeelka rzecz!
    kiedy szyłam to tez zbierałam formy, ale chyba nie zdarzało mi się wracać do już wykorzystanych. No i nie opisywałam ich tak dokładnie (z lenistwa czystego) poskładane leżą w koszulkach w jakimś segregatorze - tak mi się przynajmniej wydaje.

    Czekam na spodnie Marleny - jeśli to takie o jakich myślę, to kończ szybko to sprzątanie i do dzieła :)

    Myślałam sobie ostatnio, że trochę nas łączy - oprócz inicjałów i imienia. A tymi ślubnymi, które kiedyś robiłaś to zaciekawiłaś mnie niezmiernie - i tak siedzisz sobie cichutko i nic nie mówisz?!
    pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Esy zdecydowanie na coś letniego:)
    Zbieranie wykrojów też praktykuję;) Przy czym ja je składam do a4 i wkładam do folietki i do segregatora. Ponieważ przeważnie szyję już wg własnej konstrukcji,t o dorzucam do tego rozmiar i mały rysuneczek przedstawiający co to było:) A jak coś się nie sprawdziło albo wiem, że nie uszyję z tego wykroju ponownie, to idzie do recyklingu - na kolejne wykroje będzie jak znalazł:)

    OdpowiedzUsuń