poniedziałek, 6 grudnia 2010

Nieobecność


Spowodowana była kolejnym wyjazdem. Umawiałam się z koleżanką A. (tą, od której mam czarną bestię) i gdy tylko powiedziałam, że już nigdzie się nie wybieram, to nagle wyskoczył mi tygodniowy wyjazd. To już drugi raz, gdy umawiam się z A. Aż boję się z nią umawiać, bo nie wiem, gdzie teraz bym trafiła? Za pierwszym razem były Węgry (fotki są tu: U bratanków), a teraz była Francja, z zahaczeniem w drodze powrotnej o Belgię, Holandię i Niemcy. I tym sposobem pobiłam mój rekord, bo w tym roku byłam w 8 krajach!!! Spałam w 12 hotelach!
Trochę zdjęć udało mi się zrobić, na początek zapraszam na małą przystawkę: ocean, gdzieś w okolicach Lacanau, tak mi się wydaje, bo byłam zbyt oszołomiona tą podróżą, by śledzić dokładnie mapę.




Wrażenie niesamowite, szliśmy przez las, potem przez piach pokryty śniegiem, potem wdrapywaliśmy się pod górę po wydmie i już byliśmy pewni, że za nią zobaczymy wodę, ale nic z tego… była jeszcze jedna górka. Ciężko wchodzi się po ośnieżonych wydmach. Z drugiej górki widać już było ocean. Pierwszy raz byłam nad oceanem. Niesamowite światło, parująca woda, spienione fale, piasek i śnieg, i ta przestrzeń! Gdzieś w oddali poderwało się stado ptaków do lotu. Nie było nic słychać tylko szum spienionych fal. Pusta plaża, żadnego żywego ducha! Robiliśmy zdjęcia i zbieraliśmy muszle. Mam ich kilka kilogramów:)


3 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia. Ocean ma w sobie to "coś". mnie też porywa ta przestrzeń, fale, szum...

    OdpowiedzUsuń
  2. przecudnie ;) jm zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to - nagle wypada Ci taki sobie wyjazd?! Do Francji?! Zobaczyć ocean?! I ośnieżone wydmy?! I w ogóle?!
    No dobra, nie będę zazdrościć. W końcu mam swoje ośnieżone chodniki, jeziora rozpuszczonego śniegu na przejściach dla pieszych i inne atrakcje, a nawet nie musiałam się pakować ;)))
    Pozdrawiam cieplutko! Twoje odwiedziny zawsze sprawiają mi radość!

    OdpowiedzUsuń