piątek, 26 czerwca 2015

Czego nikt nie powie Ci o blogowaniu (WB4)

Zamieszczam spóźnione czwarte zadanie z wyzwania blogowego Uli.
Czego nikt nie powie Ci o blogowaniu.
Blogować zaczęłam w czerwcu 2010 roku zainspirowana blogami moich przyjaciółek mieszkających daleko ode mnie. Blog miał być dla mnie prezentacją tego, co u mnie dla bliskich, którzy są daleko. Miał być też pamiętnikiem mojej kreatywności, bo wtedy sporo szyłam. Przez te 5 lat powstał mój drugi blog poświęcony mojej diecie i naszej kuchni, bo nie chciałam mieć wszystkiego w jednym worku. W tym roku doszedł kolejny temat - nasza działka - i też dostał swego bloga.
Gdy zaczynałam miałam internetowy pamiętnik i byłam szczęśliwa, ale pojawiły się konkursy na bloga roku, profity z prowadzenia blogów, a ostatnio szał na blogi profesjonalne. Nikt nie powiedział, że może pojawić się apetyt na te specjały i że może być przykro jak się tego tortu nie liźnie.
Cóż, takie życie, nie wszyscy robią i mają wszystko, trzeba cieszyć się z tego, co się ma. A co mam? A mam satysfakcję, że wytrwałam w blogowaniu już 5 lat, mam blisko pół tysiąca wpisów o ważnych dla mnie sprawach w tym czasie, mam blogowych znajomych.
Nikt nie uprzedził mnie też, że będę mieć tyle frajdy przy czytaniu starych notek. Ostatnio czytałam mężowi wpisy sprzed trzech lat i kwiczeliśmy ze śmiechu, odżyły wspomnienia.
Moje blogi są moim światem, pamięcią zewnętrzną i radością (bo nie spinam się, że nie mam super notki dla moich czytelników). Jeśli ktoś znajdzie tu coś dla siebie będę się cieszyć dodatkowo.

3 komentarze:

  1. ja też traktuję wpisy na luzie. Czasem pisze częście, czasem rzadziej i nie przejmuję się tym, co inni myślą. cieszę się, jeśli komuś się spodoba, ale blog jest moim pamiętnikiem i listami do tych, co w kraju

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak trzymać!!! Ja tu lubie zagladać!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Razem miałyśmy 3 blogi. Fajnie tak przeczytać stare wpisy, powspominać. Blogosfera się rozwija i nam to odpowiada. Zawsze przecież można zostać na etapie pisania dla krewnych i nie ma w tym nic złego ;)

    OdpowiedzUsuń