Wreszcie skończyłam! Mój manekin jest skończony i trochę straszy. Robiłam i zapomniałam, że postawiłam go w na sypialni... i przestraszyłam się, że ktoś mi wlazł do mieszkania!
Patrzę na niego (czy też na nią, skoro to moja połowa;)) i zastanawiam się, czy to ja jestem taka krzywa, czy też tak krzywo mi wyszło. Bo doskonałością to moja połowa nie grzeszy, zresztą zupełnie jak ja:)))
A początek tego był taki:
Pancerz z koszulki i taśmy, który czekał na dokończenie od kilku miesięcy
Stara kawalerska poduszka Ziutka, płaska ja naleśnik:), którą porozrywałam i skubałam, a następnie wypchałam nią mój pancerz.
Pomysłowe :)
OdpowiedzUsuńprzymierzam się do zrobienia takiego, tylko gdzie ja to będę trzymać? no chyba nie w livingu:)
OdpowiedzUsuńAnka
Super pomysl, juz widzialam to w Burdzie, ale jakos nie potrafie sie do tego zabrac, choc na pewno ulatwiloby szycie :-)
OdpowiedzUsuńFajnie wyszedł:) Aż dziwne, że tyle czasu pancerz leżał bez wypchania i się nie zdefasonował:P
OdpowiedzUsuńJm, na jaki adres mogę do Ciebie napisać maila w sprawie materiałów?