wtorek, 29 października 2013

Piękny weekend

Ostatni weekend  spędziliśmy fantastycznie ładując akumulatory w dobrym towarzystwie i na łonie przyrody. Pojechaliśmy z Ziutkiem do znajomych na wieś, gdzie prawie wszystko jest swoje: warzywa, miód i jajka od szczęśliwych kur:) Zabraliśmy ze sobą kulki życia, galantynę (przepisy na moim drugim blogu tu i tu) oraz koncentrat bulionu warzywnego. Moje kulki robią furorę:)
Ugoszczono nas cudownymi smakołykami, które niebawem pokażę na blogu kulinarnym, tutaj tylko wspomnę, bo nie wypada milczeć, gdy ktoś takie rzeczy serwuje...
Objedzeni jak bąki poszliśmy spalać kalorie w lesie.
Dawno nie byłam w lesie. Nie lubię chodzić do lasu, bo te lasy koło nas to śmietniska. A tam... prawie idealnie czysto. Więcej było "pamiątek" pozwierzęcych niż ludzkich. Po drodze szukaliśmy grzybów i gadaliśmy, gadaliśmy...

Grzyby kryły się w trawie
Ziutka wciąnęło szukanie maślaków
Tajemnicza wyspa w lesie
Trawy chcą żyć nawet na piasku
Osobliwe grzyby
Czy to był łoś?

Po powrocie z lasu zjedliśmy kolację pod czujnym okiem Mikusi
A następnego dnia rzeźbiliśmy swe ciała pływając w powiatowym basenie:)
To był super weekend, wreszcie spędzony sensownie i bez wyrzutów sumienia.



1 komentarz: