niedziela, 21 października 2012

Sobotni szybki recycling

Zrobiłam pożegnanie lata w szafie. Przejrzałam rzeczy, w których prawie już nie chodzę i nie bardzo wiem, co z nimi zrobić? Sentymentalna jestem i ciężko mi rozstawać się z ubraniami, które lubię. Postanowiłam być twarda i choć jedną rzecz wyrzucić.
Padło na filetową koszulkę, zaciągnięta i zmechacona, nie da się tego uratować.
- Może po domu będę nosić? - Kusił mnie chomik mieszkający w mojej głowie.
- A niby dlaczego mam w domu nosić byle jakie koszulki? Przecież mogę uszyć sobie fajne i także w domu dobrze wglądać - goniłam chomika.
Chomik dostawał palpitacji, mi brakło cierpliwości - poszliśmy na kompromis: przerobiliśmy koszulkę.

W ruch poszły nożyczki i cięłam, cięłam i cięłam, aż powstał spory motek koszulkowej nitki.
Znalazło się także szydełko w odpowiednim rozmiarze i jak już zaczęłam... to musiałam pojechać do końca kłębka.

Oto początek dywanika do kociego transportera. Wyszło niedużo, będzie kolejna koszulka, to będę dziergać dalej (już mam jedną koszulkę Ziutka na oku, może uda się ją przechwycić;))

3 komentarze:

  1. ależ z Ciebie pomysłowa wnuczka :) super!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czad! Mój wewnętrzny chomik też dostaje palpitacji,gdy próbuję coś wyrzucić...ehhh

    OdpowiedzUsuń
  3. hm... to chyba najtrudniejsze, żeby pozbyć się rzeczy, choć mając dzieci zaczynam się uodparniać na ten stres i likwiduję co popsute, co za małe, itp. ale męczę się, nadal się meczę, kiedy przychodzi do moich rzeczy:)


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń