Cztery kulki i cztery kostki (kostki robiłam pierwszy raz) to wynik mojej podróży za chlebem. 300 km tam i 300 km z powrotem zaowocowało nowymi filcowymi tworami. Jakoś nie mogę jechać w długą podróż z pustymi dłońmi (chyba, że to ja powożę).
Z czerwonych powstały już kolce na zamówienie pewnej pani. Czy o takie coś chodziło?
Chyba szykuje mi się znów wycieczka do Wiewiórczego Azylu... oj! Będzie się działo! Ciekawe co powstanie tym razem? Już sobie ostrzę zęby:)))
Podziwiam wytwory podróżne :) ja mam chorobę lokomocyjna i jadąc nie mogę robić nic poza gapieniem się przez okno i słuchaniem muzyki.
OdpowiedzUsuńKuleczki i sześcianiki super!!!
Śliczne :)
OdpowiedzUsuńTy z filcu robisz te kulki igłą ? ostatnio kumpela mi mówiła że robi na mokro nawet nie wiedziałam że na mokro też można ;)
Pozdrawiam :)
Tin-Tin