środa, 20 kwietnia 2011

Odrobina luksusu i rozpusty

Czyli szaleństwo kulinarne. Udało mi się  kupić czysty ser owczy (bez dodatku mleka krowiego) i to jest ten luksus, bo ser tani nie był. Powstała zatem prawdziwa sałatka szopska. Pomidor, ogórek, papryka i cebula, całość posypana tarkowanym owczym serem
A rozpustą jest prawdziwy chleb pszenny na pszennym zakwasie, który z okazji świąt pozwoliłam sobie jeść. Wiem, że to gluten, ale najbardziej nie powinnam jeść żyta i drożdży, dlatego chleb jest pszenny i na pszennym zakwasie. Takie mniejsze zło;)
Z czystym pszennym zakwasem to ponoć nie taka prosta sprawa, ale moja droga Wiewióra nie takim wyzwaniom potrafi sprostać. Bo oczywiście to ona jest autorką tego wypieku. Ja już się na chleby więcej nie porywam - niech robią to ci, co mają do tego talent, ja do nich nie należę, trudno.
A chlebek! O mniam! Ciekawe czy choć kawałek dotrwa do świąt? Dziękuję Ci Wiewióro z całego serducha za ten przysmak!!!
To poniżej

to nie są śniegi Kilimandżaro, a początek sernika wiedeńskiego, który na święta zamówiła u mnie Ziutkowa Mamcia. Sernik wychodzi mi brzydki jak nieszczęście, ale ponoć bardzo smaczny. Nawet sam Ziutek, który serników nie tyka, zajada się nim. To miłe:)))

A teraz coś dla odmiany: biżu i kolejne kolczyki filcowe. Tym razem różowiutkie na specjalne zamówienie. Już podobne robiłam trzy razy i pewnie zrobię jeszcze nie raz.

7 komentarzy:

  1. Jak to mawiają "nie za ma co :)". To przyjemność mieć takiego odbiorcę chlebowych wypieków :)
    Buziaki śle o poranku (kurcze a może to jeszcze noc?) i miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIgdy nie miałam mozliwości spróbowania sera owczego. jaki jest w smaku? Sałatka z nim wygląda pysznie, az mnie skręciło przez kompem:)
    U mnie króluje sernik nowojorski. Dana proponowała, żebym teraz zrobiła jeden jako "próbę", żeby być pewną, że na pewno mi wyjdzie na święta:))ona się poświęci i zje sama.
    Generalnie piekę na ka,zde swięta żelazny zestaw: sernik now., makowiec(sam czysty mak, żadne zawijańce, przekładańce) i szarlotka. Do tego dochodzą drożdżowe babki na wielkanoc. Czasem coś ekstra, jeśli mam wanę.
    Oczywiście sprzątanie leży i kwiczy, ale przecież nei o to chodzi, żeby dom wypucować na jeden dzień; i tak czasem sprzątam; czasami nawet częściej, niż czasem!
    Próbuję robić pisanki, ale dziewczyny niecierpliwe. Agata dosłała mi takie śmieszne foliowe koszulki z gotowymi wzorkami. Gotujesz jajko na twardo, nakładasz koszulkę na suche i na łyżce do gotującej wody. koszulka się obkurcza i ma pięknie objąć jajo. Wszystko pięknie, tylko nasze jaja są niewymiarowe: albo za małe, albo za duże.
    do tego nei mamy białych jaj, tylko wszystko brąż. W cebuli jeszcze można pokolorować, ale już borówka nie wyjdzie, tak, jak powinna. Szukam tych białych jaj i wygląda na to, że są u nas cenne, jak diamenty, a na pewno trudne do znalezienia. A takie miałam plany...

    Wzruszyłaś mnie wpisem na moim blogu. Uwierz, chciałbym, żebyśmy mogły się spotkać, żebyś mogła spotkać Magosię teraz, kiedy już jest z nią inny poziom porozumienia. I mam nadzieje, że nastąpi to szybciej, niż za 10 lub więcej lat!


    Trzymaj się ciepło!!!


    Anka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym chętnie spróbowała takiego sera, jakoś mi nie było nigdy po drodze z takowym się spotkać,
    a jak patrze na ten chlebek Wiewióry, to uwierz aż mi burczeć w brzuchu zaczęło he he... Ładne kolczyki :-)
    Po wpisie hrabiny zastanawiam się jaki to jest sernik nowojorski hym.. ?

    Jutro przed południem już wyjeżdżam wiec tak przy okazji :
    Na tę Wielkanoc życzyć Ci wypada:
    ciepła domowego,
    miłości bliźniego,
    jajka wybornego !

    OdpowiedzUsuń
  4. Sałatka wygląda fantastycznie :) Ja także nie miałam okazji sera owczego skosztować. Daj znać jak smakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolczyki śliczne i ładny kolorek :)
    Widzę że ty pichcisz i pichcisz :) Wygląda smakowicie :)
    Szkoda że ja przy swoim najwyższym stopniu celiakii nigdy nie będę mogła sobie pozwolić chociaż na odrobinę glutenu ;) Dziś kupiłam mężowi zwykły chleb, gorący i pachnący, taką miałam ochotę go ugryść hi,hi... no ale jak mus to mus... daję radę się powstrzymać ;) Kilka dni temu mąż mi kupił w hipermarkecie musztardę bezglutenową... ale byłam w szoku i szczęśliwa że zaczeli produkować ! od prawie 7 lat nie jadłam musztardy ;)Taki drobiazg a jak cieszy ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ u Ciebie smakołyków:) Ja łasa jestem na takie pyszności;) jestem pewna że wszystko pyszne było:D

    OdpowiedzUsuń