Ten blog założyłam, aby nie uciekło zupełnie to, co się dzieje wokół mnie i to, co robię. Ma być też podglądem mojego życia dla bliskich, którzy są daleko. Chcę zamieszczać to wszystko, co robię w wolnym czasie, dużo tego nie będzie, bo wolnego czasu mam mało. Dlatego też chcę zapisywać sobie te cenne chwile. Zapraszam
środa, 30 października 2013
wtorek, 29 października 2013
Piękny weekend
Ostatni weekend spędziliśmy fantastycznie ładując akumulatory w dobrym towarzystwie i na łonie przyrody. Pojechaliśmy z Ziutkiem do znajomych na wieś, gdzie prawie wszystko jest swoje: warzywa, miód i jajka od szczęśliwych kur:) Zabraliśmy ze sobą kulki życia, galantynę (przepisy na moim drugim blogu tu i tu) oraz koncentrat bulionu warzywnego. Moje kulki robią furorę:)
Ugoszczono nas cudownymi smakołykami, które niebawem pokażę na blogu kulinarnym, tutaj tylko wspomnę, bo nie wypada milczeć, gdy ktoś takie rzeczy serwuje...
Objedzeni jak bąki poszliśmy spalać kalorie w lesie.
Dawno nie byłam w lesie. Nie lubię chodzić do lasu, bo te lasy koło nas to śmietniska. A tam... prawie idealnie czysto. Więcej było "pamiątek" pozwierzęcych niż ludzkich. Po drodze szukaliśmy grzybów i gadaliśmy, gadaliśmy...
Grzyby kryły się w trawie
Ziutka wciąnęło szukanie maślaków
Tajemnicza wyspa w lesie
Trawy chcą żyć nawet na piasku
Osobliwe grzyby
Czy to był łoś?
Po powrocie z lasu zjedliśmy kolację pod czujnym okiem Mikusi
A następnego dnia rzeźbiliśmy swe ciała pływając w powiatowym basenie:)
To był super weekend, wreszcie spędzony sensownie i bez wyrzutów sumienia.
Ugoszczono nas cudownymi smakołykami, które niebawem pokażę na blogu kulinarnym, tutaj tylko wspomnę, bo nie wypada milczeć, gdy ktoś takie rzeczy serwuje...
Objedzeni jak bąki poszliśmy spalać kalorie w lesie.
Dawno nie byłam w lesie. Nie lubię chodzić do lasu, bo te lasy koło nas to śmietniska. A tam... prawie idealnie czysto. Więcej było "pamiątek" pozwierzęcych niż ludzkich. Po drodze szukaliśmy grzybów i gadaliśmy, gadaliśmy...
Grzyby kryły się w trawie
Ziutka wciąnęło szukanie maślaków
Tajemnicza wyspa w lesie
Trawy chcą żyć nawet na piasku
Osobliwe grzyby
Czy to był łoś?
Po powrocie z lasu zjedliśmy kolację pod czujnym okiem Mikusi
A następnego dnia rzeźbiliśmy swe ciała pływając w powiatowym basenie:)
To był super weekend, wreszcie spędzony sensownie i bez wyrzutów sumienia.
sobota, 26 października 2013
Ambassada
Wybraliśmy się na nowy film Machulskiego Ambassada. Poza tym, że ma
coś się dziać w ambasadzie niemieckiej i że komedia, to nie wiedzieliśmy o
tym filmie nic. I dobrze, dzięki temu byliśmy zaskoczeni.
Już po obejrzeniu filmu przeczytałam wiele negatywnych opinii o nim.
Nie jestem znawcą kina, nie fascynują mnie bardzo ambitne filmy i trudne tematy (takie mam na co dzień).
Zatem jako zupełnie zwykły człowiek, prosty jak dębowe krzesło powiem, że film mnie urzekł i bardzo mi się podobał.
Urocza była pierwsza scena, gdzie Mela spławia natrętnego podrywacza, jak również ta ostatnia. I wiele innych także.
Bardzo żałuję, że w prawdziwym życiu nie można zrealizować tych pomysłów.
Już po obejrzeniu filmu przeczytałam wiele negatywnych opinii o nim.
Nie jestem znawcą kina, nie fascynują mnie bardzo ambitne filmy i trudne tematy (takie mam na co dzień).
Zatem jako zupełnie zwykły człowiek, prosty jak dębowe krzesło powiem, że film mnie urzekł i bardzo mi się podobał.
Urocza była pierwsza scena, gdzie Mela spławia natrętnego podrywacza, jak również ta ostatnia. I wiele innych także.
Bardzo żałuję, że w prawdziwym życiu nie można zrealizować tych pomysłów.
![]() |
ze strony http://www.filmweb.pl |
piątek, 25 października 2013
Na pożegnanie lata
Czy zrobiliście już wymianę letniej garderoby na zimową? Ja
zrobiłam to w ostatni weekend. Było wielkie pranie, suszenie i składanie. I
wreszcie przy tej okazji udało mi się zrobić sesje zdjęciową mojej ulubionej bluzki.
Mało w tym roku szyłam (prawie wcale), ale właśnie tę
bluzeczkę udało mi się w lipcu uszyć dość szybko (weekend z przerwami na inne sprawy). Pisałam
o tym tutaj.
Model 116 z Burdy 4/2012 w rozmiarze 36.
Od razu jak zobaczyłam tę bluzkę wiedziałam, że to fason dla
mnie i że muszę ją uszyć. Wykrój odrysowałam jeszcze w tamtym roku, ale na szycie przyszło
sporo poczekać.
Szyło się dość przyjemnie. Pokusiłam się o szwy francuskie,
czyli takie, w których nie widać brzegów tkaniny, doskonałe do cienkich
materiałów. Trochę więcej czasu to zabiera, ale warto. Niestety przez te kilka
ściegów więcej tylni szef nieznacznie się ściągną i nie umiałam tego naprawić.
Trudno, nie jestem Bogiem, nie muszę być doskonała. A bluzka i tak jest super!
Szybko stała się moją ulubioną i była w noszeniu cały czas.
Ale jakoś nie mogła załapać się na zdjęcia. Teraz przy okazji pakowania lata do
kufrów i pojemników zmusiłam męża do zrobienia zdjęć.
A w ten weekend zamierzam wykończyć dwa ufoki – żakiet i
sukienkę. Trzymajcie kciuki!
piątek, 18 października 2013
czwartek, 17 października 2013
wtorek, 15 października 2013
niedziela, 13 października 2013
Nikt nas nie odwiedza...
Tak mówił mój mąż jeszcze kilka tygodni temu. W końcu powiedział w dobrą godzinę i odwiedziny się sypnęły.
We wrześniu odwiedzili nas w jeden weekend mój najstarszy stryjeczny brat, mój stryjeczny brat prawie bliźniak (jesteśmy z tego samego miesiąca, razem chodziliśmy do szkoły) wraz z rodziną, w kolejny weekend siostra cioteczna z synem, a w później jeszcze mój brat rodzony i kolega Ziutka z rodziną. Oj działo się i gotowało:)
Poza tym wrzesień sprzyjał wypadom tu i tam, mobilizacji i realizacji dawnych planów:
Warszawa Muzeum Powstania Warszawskiego
Wrażeń nie da się opisać, tam trzeba być i zobaczyć.
Zupełnie innych wrażeń dostarczyła wizyta w Centrum Nauki Kopernik
We wrześniu odwiedzili nas w jeden weekend mój najstarszy stryjeczny brat, mój stryjeczny brat prawie bliźniak (jesteśmy z tego samego miesiąca, razem chodziliśmy do szkoły) wraz z rodziną, w kolejny weekend siostra cioteczna z synem, a w później jeszcze mój brat rodzony i kolega Ziutka z rodziną. Oj działo się i gotowało:)
Poza tym wrzesień sprzyjał wypadom tu i tam, mobilizacji i realizacji dawnych planów:
Warszawa Muzeum Powstania Warszawskiego
Wrażeń nie da się opisać, tam trzeba być i zobaczyć.
Zupełnie innych wrażeń dostarczyła wizyta w Centrum Nauki Kopernik
Obowiązkowym punktem w Warszawie są Łazienki Królewskie oraz Stare Miasto
Zaliczyliśmy także Wilanów i obóz króla Jana III Sobieskiego
Nad nami latały balony i można było zajrzeć im do brzucha;)
Wrażenia zapiliśmy gorącą wedlowską czekoladą:)
W planach mamy teraz Częstochowę, ciekawe kto nas zmobilizuje do tego wyjazdu?czwartek, 10 października 2013
Znów ta Nitka...
W piątek 27 września nasz weterynarz dr Darek dopisał Nitce do jej karty pacjenta kolejny epizod pożarcia linearnego ciała obcego.
Znów mieliśmy szczęście, wykryliśmy zagrożenie w porę i zdążyliśmy zanim ciało obce opóściło żołądek.
Kicia pięknie zwróciła to, co pożarła i szczęśliwi wróciliśmy do domu:)))
Znów mieliśmy szczęście, wykryliśmy zagrożenie w porę i zdążyliśmy zanim ciało obce opóściło żołądek.
Kicia pięknie zwróciła to, co pożarła i szczęśliwi wróciliśmy do domu:)))
Subskrybuj:
Posty (Atom)