Chyba oszalałam... Kupiłam maszynę do szycia Gritzner na korbkę. Miała iść na śmietnik, bo z nóżek powstał stolik (tfu! Jak można?) i trafiłam na nią przypadkiem i postanowiłam uratować. Zapłaciłam 50 zł, nawet nie wiem czy to dużo czy mało, ale kupiłam ją i już:) To maszyna czółenkowa, z korbką czółenkowej jeszcze nie miałam. No to mam:) W sumie to moja 9 lub 10 maszyna do szycia... Nie mogę się doliczyć.
Jest piękna!
Ten blog założyłam, aby nie uciekło zupełnie to, co się dzieje wokół mnie i to, co robię. Ma być też podglądem mojego życia dla bliskich, którzy są daleko. Chcę zamieszczać to wszystko, co robię w wolnym czasie, dużo tego nie będzie, bo wolnego czasu mam mało. Dlatego też chcę zapisywać sobie te cenne chwile. Zapraszam
piątek, 29 sierpnia 2014
Maszyna do szycia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudeńko!!! sprawna???
OdpowiedzUsuńAle sprzęt!!co uszyjesz?:-)
OdpowiedzUsuń