piątek, 2 maja 2014

Update wczesnowiosenny



Nie pamiętam, kiedy ostatni raz pisałam post na moim blogu. Większość czasu spędzam przy służbowym komputerze, na którym na bloga nie zaglądam. I gdyby nie możliwość zamieszczania postów mmsem, mój wirtualny pamiętnik zamarłby zupełnie. Świetnie, że mogę przesyłać posty ze smartfona, jednym minusem jest rachunek, jaki mi przyszedł… cóż pakiet mmsów szybko się skończył.
Początek wiosny w tym roku nie był taki zły, choć bardzo tęskniłam za śniegiem. Wrócę zatem do kilku wydarzeń, których przez ostatnie dwa miesiące nie miałam kiedy opisać. Nie chcę by uciekły w niepamięć, często blog jest dla mnie deską ratunku i przypomnieniem, co kiedy było.
Powitanie wiosny
Wiosnę witaliśmy u znajomych i mieliśmy jak rok temu (relacja tutaj) utopić Marzannę, ale tak rozleniwiliśmy się w wiosennych promieniach słońca. Pszczoły latały, pies się łasił i skończyło się tylko na pieczeniu kiełbasek i wygrzewaniu w słońcu.




Choć wiosna to jednak czasem czapka się przydaje. Uszyta w grudniu czapka-szalik właśnie na taką pogodę jest świetna. Raz służy jako czapka

Innym razem jako szalik, wystarczy ją rozciągnąć.

Wielkanoc 2014
Drugi raz z rzędu szykowałam wielkanocne śniadanie dla rodziny Ziutka. Ciężko gotuje się w wielkim garze, ale moje 5 litrów białego barszczu na białej kiełbasce udało się wyśmienicie.
A oto krótki przepis, bo za rok znów pewnie będę go szukać. Najprościej jest zostawić przepis na blogu.

Biały barszcz

Białą kiełbasę zalać wodą dodać listek laurowy, ziele angielskie i kilka ziaren pieprzu. Gotować aż kiełbasa będzie miękka. Dodać dużo roztartego w dłoniach majeranku i wyciśnięty czosnek. Jeszcze chwilę pogotować i zaprawić mąką i śmietaną. Na koniec doprawić sokiem z cytryny, solą i pieprzem. Można dodać tartego chrzanu dla podkręcenia smaku.


Wielkanoc to u mnie festiwal mazurków. W tym roku jeszcze u siebie upiekłam: mazurek bakaliowy, mazurek budyniowy, dwie drożdżowe baby wielkanocne, sernik wiedeński i tort serowo-jabłkowy. A u rodziców powstał jeszcze mazurek figowy. Mama zrobiła mazurka z kaszy manny i wspólnie ukręciłyśmy paschę z kaszy jaglanej – niewypał, bo nie chciała zachować kształtu. Była za to smaczna jaglana breja. Dziadek też miał swój udział. Przywiózł keks i mazurek kajmakowy. A sąsiadka przyniosła karpatkę oraz bajaderkę. Lubię takie święta:)
Mazurek z kaszy manny

Mazurek bakaliowy

Tort serowo-jabłkowy z sernikiem wiedeńskim w tle

Mazurek pazurek z polewą kajmakową

Mazurek budyniowy

Drożdżowa baba wielkanocna

Pascha jaglana

Kilka lat temu niewypałem był mazurek budyniowy. W przepisie moim zdaniem były złe proporcje. Zanotowałam wtedy swoje uwagi i modyfikacje i postanowiłam w tym roku wrócić do niego. Okazał się hitem. Za to zeszłoroczny hit - mazurek bakaliowy - nie cieszył się w mojej rodzinie takim powodzeniem, za to u sąsiadów tak. Za rok nie będę go robić, za to budyniowy już został zamówiony przez kilka osób.
Mazurek figowy


Pierwszy raz robiłam tort serowo-jabłkowy, smaczny ale nie powalił na kolana i prędko nie wróci na nasz stół.
W stałym repertuarze pozostają: baby, sernik, mazurek figowy, z kaszy manny i keks.
Po takim łasuchowaniu spacer jest koniczny. I tego na co dzień najbardziej mi brak, moich pól i lasów i polnych dróg…


Dzień Ziemi
W ostatnią niedzielę kwietnia uczciliśmy Dzień Ziemi oddają elektor złom i dostaliśmy za to dwie tuje i pęcherznicę kalinolistną. A później udaliśmy się na wieś na urodziny kolegi. I znów była wspaniała wyżerka, np. domowe burgery grillowane na grillu, pasztele (uwielbiam!) i wiele innych smakołyków. 


Wszędzie dookoła rośliny rwą się do życia.
Nie tylko rośliny chcą żyć, ale także owady.

Tylko dlaczego musiały złożyć jaja na świeżo wypranej białej koszuli Ziutka, którą suszyłam na balkonie?


Moje zdjęcie w Burdzie

Pod koniec 2012 roku ukazało się w Burdzie moje zdjęcie (pisałam o tym tutaj). Dlaczego teraz do tego wracam? Dlatego, że zdjęcie to zrobiła mi moja przyjaciółka, która w świąteczną niedzielę miała poważny wypadek. Pijany kierowca wjechał w nią gdy wracała od rodziców. Wjechał i zwiał. Przez kilka dni walczyła o życie. Teraz jest już wybudzona, leży załamana w szpitalu w ciężkim stanie. Przed nią miesiące rehabilitacji.
Skąd biorą się pijani kierowcy? To nie są kosmici, którzy spadają z nieba. To mogą być nasi rodzice, rodzeństwo, dzieci lub znajomi. Każdy pijany kierowca przecież kogoś na tym świecie ma. Nie pozwólmy naszym bliskim siadać za kierownicę po spożyciu alkoholu. Nie akceptujmy takich zachowań. 
Trwa długi weekend czas grilów i majówek, bądźmy czujni i rozsądni.
 

2 komentarze:

  1. Kochana! ależ obszerna relacja! dobrze, że mam jeszcze słodkie burfi w lodówce bo bym klawaiturę zaśliniła!
    przykro mi z powodu Twojej przyjaciółki... ja nigdy nie zrozumiem pijanych kierowców... nawet mój ojciec nigdy pod wpływem nie wsiadł!

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję koleżance. Mam nadzieję, że szybko się podniesie (mam na myśli na duchu), bo wtedy łatwiej wraca się do zdrowia.
    Może mogłabyś się podzielić przepisem na mazurka budyniowego? Chętnie bym zrobiła coś specjalnego dla mojego syna, który uwielbia budyń.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń