Nie wiem, jak to się stało, ale grudzień przeleciał mi z
prędkością światła. Wszystko naraz tak przyspieszyło, że z wieloma sprawami
najzwyczajniej się nie wyrobiłam, choć zaczęłam wcześniej. Na przykład prezenty
były na ostatnią chwilę robione, był płacz i lament bo maszyna przepuszczała
ścieg, bo podwójną igłę złamałam. Po wielu bojach i z pomocą męża jakoś udało
się wyprodukować czapki, które dostali tata, brat i mąż. Jak złapię któregoś do pozowania, to pokażę co mi wyszło. Na razie mogę
tylko napisać, że kilku osobom czapki się spodobały.
A miałam taki dobry start. Już w pierwszy weekend powstała broszka, naszyjnik i kolczyki, a potem zakręciło mnie;) Czego dowód w dalszej części posta.
Byłam też u fryzjerki, kto mnie zna, wie jak tego nie cierpię. Na koniec wizyty poprosiłam o koronę, a wyszedł... ślimak.
Zdarza się tak, że szefowie działów/prezesi/dyrektorzy mają
jakieś fajne wyjazdy służbowe. I czasem zdarza się, że nie mogą/nie chcą pojechać
i ktoś z pracowników jedzie w imieniu firmy. W tym roku trzy razy mi się
trafiła ta łaska:)
Raz w październiku, gdy byłam w Ogrodzieńcu i przy okazji zahaczyłam o pustynię
błędowską (tutaj i tutaj) i dwa razy w grudniu. W grudniu raz było fajnie, a raz
średnio. Ten fajny raz dotyczył głównie hotelu, w którym miałam szczęście
nocować: hotel Hilton w Łodzi z basenem, sauną i spa na 10. piętrze!
Pływanie i patrzenie w dół na ulice, na samochody daje niesamowite
wrażenie! Także sauna była w tym hotelu niezła, szkoda, że miałam tak mało
czasu dosłownie pół godzinki przed śniadaniem, ale dobre i to:) Poza tym mają w tym hotelu pyszne jedzenie i nawet osoba na diecie znajdzie coś w ofercie śniadaniowej.
Ten grudniowy pęd był pewnie spowodowany tym, że na początku
grudnia jeździłam gokartem… ale to nie było przyjemne...
Poza tym byliśmy z Ziutkiem w kinie na „Papuszy” – ale o
filmie to innym razem napiszę.
o wow! zrudziałaś coś :) fajna ta korona zaślimaczona :) a wyjazdów zazdroszczę nawet tych średnich :)
OdpowiedzUsuńa zastanawiałam się czy tylko ja widze te rudości? jednak nie:) Grudzień tak intensywny, to i nie dziwne, że umknał z taka prędkością!
OdpowiedzUsuńAnka