środa, 15 stycznia 2014

Wspomnienie szalonego grudnia



Nie wiem, jak to się stało, ale grudzień przeleciał mi z prędkością światła. Wszystko naraz tak przyspieszyło, że z wieloma sprawami najzwyczajniej się nie wyrobiłam, choć zaczęłam wcześniej. Na przykład prezenty były na ostatnią chwilę robione, był płacz i lament bo maszyna przepuszczała ścieg, bo podwójną igłę złamałam. Po wielu bojach i z pomocą męża jakoś udało się wyprodukować czapki, które dostali tata, brat i mąż. Jak złapię któregoś do pozowania, to pokażę co mi wyszło. Na razie mogę tylko napisać, że kilku osobom czapki się spodobały.
A miałam taki dobry start. Już w pierwszy weekend powstała broszka, naszyjnik i kolczyki, a potem zakręciło mnie;) Czego dowód w dalszej części posta.

Byłam też u fryzjerki, kto mnie zna, wie jak tego nie cierpię. Na koniec wizyty poprosiłam o koronę, a wyszedł... ślimak. 
 
Zdarza się tak, że szefowie działów/prezesi/dyrektorzy mają jakieś fajne wyjazdy służbowe. I czasem zdarza się, że nie mogą/nie chcą pojechać i ktoś z pracowników jedzie w imieniu firmy. W tym roku trzy razy mi się trafiła ta łaska:) Raz w październiku, gdy byłam w Ogrodzieńcu i przy okazji zahaczyłam o pustynię błędowską (tutaj i tutaj) i dwa razy w grudniu. W grudniu raz było fajnie, a raz średnio. Ten fajny raz dotyczył głównie hotelu, w którym miałam szczęście nocować: hotel Hilton w Łodzi z basenem, sauną i spa na 10. piętrze!

Pływanie i patrzenie w dół na ulice, na samochody daje niesamowite wrażenie! Także sauna była w tym hotelu niezła, szkoda, że miałam tak mało czasu dosłownie pół godzinki przed śniadaniem, ale dobre i to:) Poza tym mają w tym hotelu pyszne jedzenie i nawet osoba na diecie znajdzie coś w ofercie śniadaniowej.

Ten grudniowy pęd był pewnie spowodowany tym, że na początku grudnia jeździłam gokartem… ale to nie było przyjemne...


Poza tym byliśmy z Ziutkiem w kinie na „Papuszy” – ale o filmie to innym razem napiszę.

2 komentarze:

  1. o wow! zrudziałaś coś :) fajna ta korona zaślimaczona :) a wyjazdów zazdroszczę nawet tych średnich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a zastanawiałam się czy tylko ja widze te rudości? jednak nie:) Grudzień tak intensywny, to i nie dziwne, że umknał z taka prędkością!

    Anka

    OdpowiedzUsuń