Właśnie przed chwilą był listonosz i przyniósł mi kwietniową Burdę. W kioskach ma być w piątek, więc spodziewałam się jej dopiero w poniedziałek, a tu proszę! Jakie miłe zaskoczenie:)
Na ten numer ostrzyłam sobie zęby, jest tam przynajmniej 6 modeli, na które od razu bym się rzuciła, ale pan listonosz zapomniał mi przynieść dodatkowych kilku godzin.
Pierwszy do Burdy dopadł Ziutek i już wytypował swoje modele (na szczęście wiele pokrywa się z moimi typami). Dobrze, że nie dobija mnie już pytaniem: to kiedy uszyjesz?
Nie wiem, kiedy teraz siądę do maszyny:( usycham bez szycia, bo jak głosi motto ostatniego konkursu Łucznika "pasja życia bierze się z szycia". Bez szycia to jedna wielka czarna dziura, otchłań bez dna i smutek wielki ogarniają moją duszę.
Także i przez brak czasu mało mnie w blogowej sferze, a posty zamieszam przez... mail. Teraz testuję wysyłanie maili z komórki. Może się uda?
Na okoliczność zimy poczta polska dostała speeda ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że prócz mnie jeszcze się komuś ta Burda podoba. A co planujesz z niej uszyć?
A ja sama sobie wydałam zakaz kupowania Burd, bo tylko leża i kurz zbierają. Szyj, szyj!!!
OdpowiedzUsuńfajne zdjęcie!!! szyj kochana ja czekam na efekty :)
OdpowiedzUsuńWitam, bardzo interesujący blog. Racją jest, że pasja potrafi nadać sens naszemu życiu. Być może to ona też w jakiejś części wyróżnia nas z tłumu. Pozdrawiam i zapraszam również do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://drogabezcelu.blogspot.com/