Marzanna powstała w garażu i była bardzo ekologiczna: z dwóch patyków, słomy, sznurka konopnego i bibuły. Była piękna, jak zima, którą żegnaliśmy. Miała spódniczkę, staniczek i wstążki na głowie.
Zanieśliśmy ją nad rzekę, podpaliliśmy rytualnie i wrzuciliśmy do wody. Szybko zniknęła, oby tak było z zimą.
Jak obyczaj nakazuje wracaliśmy do domu inną drogą, by się zima nie zawróciła.
A potem otworzyliśmy sezon ogniskowy ? upiekliśmy kiełbaski, które zostały pożarte z musztardą diabelską Ziutka.
Wiosno przybywaj! Jesteśmy już gotowi!
Oby te działania okazały się skuteczne i ogólnoeuropejskie ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że skutecznie wygoniliscie zimę! Mam też nadzieję, że nie przybiegnie do nas:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Anka
To znaczy w takim razie, że jutro mam się spodziewać słoneczka i ciepełka :)
OdpowiedzUsuń