czwartek, 17 maja 2012

Mój post

Tak, mój post tylko dla mnie:) Ku pamięci, abym nie zapomniała o niesamowicie długim weekendzie, jaki nadarzył się tej wiosny.
Mój przełożony (o! jaki dobry człowiek!) pozwolił mi na 3 dni urlopu i miałam wolnego, że ho ho!
Robiliśmy sobie z Ziutkiem mały objazd po północno-wschodniej Polsce.
Na początek Szczytno, miasto do którego mam duży sentyment, choć powinnam mieć traumę, bo jako mała dziewczynka gubiłam się w nim. Właściwie to mnie tylko wydawało się, że się zgubiłam, bo Mama miała mnie cały czas na oku, ale wrażenie z perspektywy pięcioletniego dziecka było straszne. Ale traumy nie mam:) Lubię to miasto za klimat, za wspaniałą poniemiecką architekturę i to, że niby miasto, a jest takie spokojne i kameralne.
W samym środku miasta jezioro i perkozy, czyż to nie cudowne?

A pod Szczytnem kolejna sielanka
Kowalik




A pierwszy maja uczciliśmy nad Biebrzą w okolicach Goniądza



Ale aby nie było, że tylko się wczasowałam, to pokaże jaki sprzęt ujeżdżałam;)
A po ladzie pływały łabędzie:)
Nie ja je zrobiłam, ale ładne są:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz