sobota, 1 marca 2014

Sukienko-tunika



W poprzednim poście zamieściłam szybką fotkę z komci, pora na uczciwą prezentację działa, które powstawało długo, ale na szczęście bez większych boleści.

Model 105 z numeru 9 z 2012 roku Burda zalecała szyć z elastycznych tkanin. Oczywiście miałam inny pogląd na ten model. Marzył mi się z grubszej ciepłej tkaniny, a nie z dzianiny. Zrobiłam więc po swojemu, wybrałam większy rozmiar (zwykle jestem pomiędzy dwoma rozmiarami raz między 36 a 38, innym razem między 38 a 40) i wszyłam zamek. Kolejną zmianą było doszycie dolnej części podszewki. Wykrój zakładał podszewkę tylko do części górnej, ale podczas przymiarki okazało się, że materiał wierzchni źle się układa i szybko docięłam „spódniczkę” z podszewki.



Nie pamiętam czy tkaninę kupowałam już specjalnie dla tego modelu, czy najpierw kupiłam tkaninę potem spodobał mi się model. Moja pamięć sięga momentu, w którym w mojej głowie tkanina ta była już sprzężona z tym modelem.
Tkanina to coś podobnego do aksamitu, a może nawet to jest aksamit? Ma tłoczony wzór, który składa się z trzech różnych malutkich kwadracików, ułożonych w określonej względem siebie kolejności. Materiał jest bardzo przyjemna w dotyku, ale niestety trochę się gniecie i niemożliwie strzępi podczas krojenia i szycia.
Sukienko-tunika jest dość luźna, śmiało więc mieści się na spodniach i swetrze, jak zakładał mój plan. Jest wygoda, a szczególnie fajne są kieszenie, w których mogę ukryć moje dwa telefony, chusteczki i grzebień.
Bardzo się cieszę, że w końcu jest gotowa. Długo zbierałam się do szycia, długo ją szyłam (zaczęłam w 2013 roku) i wreszcie jest :))

Oczywiście nie mogłam oprzeć się pokazaniu zdjęcia z moim czarnulkami. Nawet Sz. dała się złapać do zdjęcia:)

2 komentarze: