Co z tym blogiem mam zrobić? Takie pytanie nasuwa mi się od
kilku tygodni. Niewiele na nim się dzieje, nie pałam już taką chęcią
zamieszczania postów jak kiedyś. Mam przygotowanych kilka wpisów, ale nie
przygotowałam do nich zdjęć. Jeden z nich czeka już od… stycznia! Odczuwam
niemoc blogową i rozsądnie byłoby zamknąć blog i pozbyć się wyrzutów sumienia,
że leży odłogiem.
Znalazłam inne miejsca w sieci, które mnie zafdacynowały.
Mam tam swoje profile i często zaglądam. Jestem na Instagramie (tutaj)
, a ostatnio rozgryzam Pinterets.
Zmiany w życiu
Ponad rok temu pożegnałam moją ukochaną, choć bardzo absorbującą
pracę (nie zrobiłam tego zupełnie dobrowolnie) i wydawało mi się, że jak będę mieć nową to
będę mieć popołudniami tyle wolnego czasu i będę tyle robić, że ho ho! A tu nic z tego. W
poprzedniej pracy miałam dni (i noce), gdy pracowałam w domu, jeździłam w teren
i w końcowym okresie dwa razy w tygodniu do biura. Przesiadka z prawie wolnego
zawodu do pracy czysto biurowej okazała się nie taka łatwa i nie lekko mi się odnaleźć
w życiu stale zabiurkowym. A przez to i w codziennym prywatnym też.
Różne smutki
Choć nowa praca była dla mnie wybawieniem, to po odejściu z poprzedniej
dopadł mnie smutek i kryzys. I w tym czasie trafiłam na kilka fantastycznych
blogów, które podnosiły mnie na duchu.
Pierwszym z nich był zamknięty już blog Uli - Sen Mai, na
który trafiłam dzięki Maknecie z bloga Drobiazgi Maknety.
Jak to z blogami bywa, kolejne ciekawe znajduje się je jakby
się szło po sznurku. Ula organizowała zabawy blogowe (kilka razy i ja wzięłam w
nich udział) i właśnie podczas takiej zabawy, w której zadaniem było podać linki do ulubionych blogów
trafiłam na blog Edyty Zając. I właśnie ten blog był moim hitem ostatniego
roku. Zachwycił mnie on tak bardzo, że zaczęłam robić notatki i wiele z jej pomysłów
wprowadzać w nasze życie. Edyta właśnie publikowała jesienną wersję swojego
planera. Spróbowałam i ja zrobić swój planer i nawet mi się udało i korzystałam
z niego w pierwszym kwartale tego roku (a potem trzeba było go zmodyfikować).
Zmiana planów
Gdy już wszystko zaczęło fajnie trybić, gdy spisaliśmy sobie
plany i cele na nowy 2015 rok, okazało się, że mamie mojego męża zostało
niewiele życia. Mąż przeniósł się do niej, a ja dojeżdżałam gdy miałam wolny
weekend. Znów blog Edyty pomagał mi przetrwać ten trudny czas, samotne siedzenie
w mieszkaniu, godziny w samochodzie (230 km w jedną stronę) i ostatnie chwile z
mamą.
W czerwcu pożegnaliśmy ją. Pogrzeb odbył się w naszą 10. rocznicę ślubu.
W czerwcu pożegnaliśmy ją. Pogrzeb odbył się w naszą 10. rocznicę ślubu.
Nowe życie, nowe plany
Od czerwca próbujemy odnaleźć się w nowej rzeczywistości,
ale jest nam trudno. Nie możemy ogarnąć się z prostymi sprawami. Nie odżywiamy
się zdrowo (tak, tak nawet chodzimy do fastfooda na M.), nie ćwiczymy i mamy
prawie stale bałagan, który doprawiają obecnie trzy koty.
Pod koniec września udało nam się wyjechać na urlop
wypoczynkowy, wróciliśmy z mocnym postanowieniem poprawy, ale niestety dopadało
mnie przeziębienie. Jestem w tej chwili na zwolnieniu, czuję się już lepiej i
jak tylko wydobrzeję, bierzemy się w garść. Mamy sporo planów i kilka domowych
projektów, które czekają na realizację.
Kto dobrną do końca wpisu nich mocno trzyma kciuki, aby nam
się udało.
ja bym nie zamykała bloga, tylko przeczekała ten stan.
OdpowiedzUsuńKochana, muszę do Ciebie zadzwonić i pogadać, koniecznie, bo widzę, że Ty jakieś tutaj brednie o bałąganie wstawiasz! Bałagan to mam ja, ale nie Ty!
do usłyszenia
nie zamykaj kochana, bo często ktoś wraca do tego co było :)
OdpowiedzUsuńja tez pojawiam sie i znikam w związku z nowa rzeczywistością więc wiem z czym sie mierzysz :) buziaki!
Proszę nie zamykać. Ja lubię tu zaglądać. I czasem różne dania próbuję.
OdpowiedzUsuńFakt, że ludzie się z czasem zmieniają i co innego uwagę i czas zajmuje(u siebie też z miesiąc nic nie napisałam) lub doły jak kratery się łapie i wyjść jakoś trudno, to jednak dobrze wiedzieć,że do ulubionych miejsc można wrócić :)
Fakt też , że Pinterets strasznie wciąga (też tam mam tablicę )